Boliwia potrafi zaskoczyć – hałaśliwą muzyką, niezwykłymi tradycjami i mieszanką kultur, która nie daje o sobie zapomnieć ani na chwilę. W tym barwnym, egzotycznym świecie franciszkańscy misjonarze żyją, pracują i piszą kolejne rozdziały swojej historii. Wyrusz w podróż pełną anegdot, dźwięków i wspomnień, które odsłaniają codzienność braci w sercu Ameryki Południowej. Ten tekst to zaproszenie, by na chwilę znaleźć się z nimi — tam, gdzie Boliwia staje się ziemią nieznaną, a jednak kochaną.
Sjesta? Niekoniecznie w Boliwii
Są kraje, w których sjesta to rzecz święta. Hiszpania, Grecja, Włochy. W tym ostatnim na daremnie szukać otwartej poczty po godzinie trzynastej. Sjesta to sjesta!
Nie wiem, czy Boliwia też jest takim krajem. Osobiście chciałem skorzystać z tego drobnego przywileju. Bądź co bądź, to kraj może nie tropikalny, choć występuje to selwa, ale na pewno egzotyczny. W końcu teraz tu zaczyna się lato i jest dość ciepło.
Wyciągnąłem się na łóżku w naszym gościnnym klasztorze w Alalay w Cochabambie, nastawiłem budzik w telefonie i już przymykałem oczy, … a tu nagle przez otwarte okno coś łupnęło, coś trzasnęło i na równe nogi postawił mnie dźwięk z pięćdziesięciu trąbek.
Pięć-dzie-się-ciu. Naprawdę to nie przesada.
Zaczęło się. Ogłuszająca muzyka grana na trąbach, trąbkach, werblach, ogromnych bębnach i innych instrumentach, mogących nieboszczyka postawić na równe nogi.
Święta Cecylia po boliwijsku
Orkiestra, a właściwie kilkanaście orkiestr, zaczęło celebrować swoje święto patronalne. Dzisiaj przecież św. Cecylii. Tekst piszę 22 listopada, a nie wiem, kiedy się ukaże na naszej stronie.
Św. Cecylia, patronka muzyki kościelnej… ale to, co się działo na ulicy, z muzyką kościelną wspólnego nie miało. Mój współbrat, o. Marcin – liturgista i miłośnik gregorianki, na pewno by ręce załamał, ale!!! grupy muzyczne, których „na naszej ulicy jest kilkadziesiąt”, mają tutaj swoje biura i sale do ćwiczenia.
Nierzadko upiększają uroczystości pogrzebowe – „muzyka kościelna”.
Byliśmy dzisiaj na grobie o. Antoniego Pytlika i taką właśnie orkiestrę na cmentarzu spotkaliśmy.
Grają na odpustach, w czasie świąt, procesji i innych uroczystości kościelnych.
Oczywiście, wcześniej odbyła się uroczysta Msza św. w naszej parafii, świętowanie „przy stole”, a potem przemarsz ulicami dzielnicy.
Figury św. Cecylii i zawód muzyka
Wiele grup muzycznych poprzedzały osoby niosące figury św. Cecylii.
Przecież w każdym zawodzie warto prosić swoich patronów o Boże błogosławieństwo, by na chleb nie zabrakło.
Hmmm… Sam całą młodość grałem na chałturach, zarabiając co nieco.
Boliwia – kraj pełen niezwykłości
Boliwia, w tym roku świętuje 200 lat swojej niepodległości.
Kraj ogromny, posiadający – jak mówią niektórzy – wszystkie strefy klimatyczne.
wysokie na ponad 6 tys. szczyty górskie,
najwyżej położone na świecie jezioro żeglowne, Titicaca (3812 m n.p.m.),
część płaskowyżu Altiplano,
las tropikalny,
ogromne złoża litu pod solnym jeziorem Uyuni,
lasy pełne krzewów koki (Erythroxylum coca Lam.),
i region Tarija — wytwórnia cudownych win!
Mają w Boliwii górę ze srebra – Cerro Rico w Potosi, no i karnawał w Oruro.
Mówią znawcy, że ten z Rio „leży i kwiczy”.
W Rio nie byłem, ale w Oruro karnawał dwa lata temu widziałem.
„Słabszych wynoszą!” – jak mówi jeden z moich współbraci. Cos niesamowitego!
50 lat misji franciszkanów konwentualnych
Nie będę się rozpisywał o Boliwii. Pooglądajcie filmiki na YouTube albo Cejrowskiego, to zobaczycie niesamowitość tego kraju. Niestety – to kraj trzeciego świata.
W przyszłym roku będziemy świętowali 50 lat obecności i założenia misji przez franciszkanów konwentualnych. Rozpoczęli oni swoją prace w Montero. Przez lata wspierali Kościół boliwijski, tworzyli struktury zakonne i przekazywali ducha franciszkańskiego.
Dzisiaj mamy pięć palcówek, a większość braci to miejscowe powołania.
Polaków zostało tylko dwóch oraz o. biskup Stanisław Dowlaszewicz.
Część wróciła do Polski, część wyjechała do krajów sąsiednich, a część odeszła do Pana.
Wizytacja, kapituła i kolejne rozdziały historii
Bracia z Boliwii na każdym kroku wspominają misjonarzy z krakowskiej prowincji. To oni byli dla nich wzorami pracy i życia duchowego.
Wczoraj z prowincjałem o. Mariuszem zakończyliśmy wizytację kanoniczną, która miała miejsce przed zwyczajną kapitułą kustodialną. Od poniedziałku na wspólnym spotkaniu będziemy podsumowywać blaski i cienie minionej, czteroletniej kadencji.
W czwartek bracia wybiorą nowego kustosza. Potem ja wracam do Polski, a o. Mariusz leci do Peru, aby cieszyć się ze święceń kapłańskich br. Piotra Hrymy i świętować 10 lat beatyfikacji Męczenników z Pariacoto.
I tak nasza historia toczy się dalej.
Muzyka, tatar i polskie smaki w Boliwii
W międzyczasie wyskoczyłem na ulice, aby zrobić wam fotki, byście zobaczyli, jak wyglądają grupy muzyczno-taneczne świętujące św. Cecylię.
A teraz już kończę pisanie, bo idę na tatara. O. Wilson Sejas przygotował go tak, jak nauczył Antek. Oczywiście tatar to nie jedyne polskie danie, jakie przyrządzają bracia z Boliwii.
Bigos, flaczki, golonka, sernik, żurek… O żurku ostatnio głośno w mediach, więc nie będę się rozpisywał. 😊
Idę do refektarza, tatar czeka! Przyjechali delegaci z Peru i Paragwaju. Na pewno wspomnieniom nie będzie końca, bo to przecież nasze życie, nasza historia, nasza tożsamość.