jesteś na stronie franciszkanie.pl

duchowość | Co oznacza prosić w imię Jezusa? | głębia

Co oznacza prosić w imię Jezusa? | głębia

Kluczowym terminem, który powtarza się jak refren w odczytywanym dzisiaj fragmencie pożegnalnej mowy Jezusa (J 15,9-17), jest termin miłość (gr. agape) wraz z pochodzącym od niego czasownikiem miłować (agapao). Ten właśnie czasownik opisuje podstawową relację, jaka zachodzi pomiędzy Ojcem i Synem, ale także tę, która wyraża stosunek Jezusa do uczniów i która powinna także cechować wzajemne relacje pomiędzy uczniami – pisze o. Piotr Gryziec.

Ewangelia na VI Niedzielę Wielkanocną (J 15, 9-17)

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.


To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.


Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.


Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».

 

W świecie greckim występowało kilka terminów na określenie miłości, jednym z nich jest właśnie agape, który to termin kładzie akcent na czystość, bezinteresowność oraz ofiarność w stosunku do osoby będącej obiektem miłości. Drugim czasownikiem, który także często występuje w Nowym Testamencie, jest fileo, który wyraża raczej miłość braterską, czy też szeroko rozumianą przyjaźń. 

Punktem wyjścia jest miłość Ojca do Syna. Co więcej – jak twierdzi św. Jan w swoim Liście – sam „Bóg jest miłością” (1J 4,16). On jest źródłem i początkiem miłości. On sam nas pierwszy umiłował (1J 4,10). Jednak zanim Bóg stworzył człowieka, najpierw umiłował swojego Syna. Właśnie na tę pierwotną miłość, która była w Ojcu, powołuje się Jezus. Miłość Ojca jest zarazem miłością Syna. Jezus, miłując nas, niejako przekazuje nam swoją miłość, która jest miłością Ojca. Nazywa te wzajemne relacje między Nim a Ojcem i między Nim a uczniami „trwaniem w miłości”. Czasownik trwać (gr. meno) może znaczyć także „mieszkać”. Trwanie w miłości jest zatem jakby „mieszkaniem” w miłości, jak w domu, który należy do Jezusa i do Ojca. Jest to relacja rodzinna, intymna. Chodzi zatem o trwanie w bliskiej relacji z Jezusem.

Taka postawa trwania w miłości owocuje także radością. Nie chodzi tu o zwykłą, ludzką radość, która wyraża się śmiechem, ale o coś więcej. Jezus tę radość charakteryzuje na dwa sposoby. Najpierw podkreśla, że jest to Jego radość, która jest „w nich” („moja radość w was”). Czyli Jezus jest źródłem i przyczyną tej radości. A zatem jest to radość nadprzyrodzona, duchowa. Po drugie, Jezus określa tę radość jako „pełną”, a dokładniej „wypełnioną”. Idea pełni może się wiązać z oczekiwanymi czasami mesjańskimi, a zatem chodzi o radość ostateczną, radość mesjańską, paschalną. Wyrażenie „wejść do radości Pana” oznaczało wejście do królestwa Bożego.  

 

Z kolei Jezus przechodzi do przykazania wzajemnej miłości, która ma być taka sama, jak miłość Jezusa do uczniów. Jego miłość jest dla nich wzorem i punktem odniesienia. Jezus wskazuje, że miarą prawdziwej miłości jest gotowość oddania życia za braci. Jezus to przykazanie miłości nazywa „swoim przykazaniem”. Przykazanie miłości braterskiej było już zawarte w Prawie Mojżeszowym, ponieważ pochodziło od Ojca, ale teraz Jezus nazywa je „swoim przykazaniem”. Jest to kolejny szczegół, jakich mamy wiele w Ewangelii Janowej, który wskazuje na to, że Jezus jest jedno z Ojcem (por. J 10,30.38), a wszystko, co jest Ojca, jest Jego.  

 

Nigdzie indziej w Ewangeliach Jezus nie nazywa uczniów swoimi przyjaciółmi (gr. filoi). Jest to jedyne takie miejsce. Ktoś może powiedzieć: przecież według św. Mateusza w ogrodzie Getsemani Jezus powiedział do Judasza: „Przyjacielu, po co przyszedłeś?” (Mt 26,50). Owszem, ale tak brzmi polski przekład, podczas gdy w języku oryginalnym, czyli greckim, wcale nie występuje tam rzeczownik filos, jak w rozważanym fragmencie, lecz hetairos, który znaczy: towarzysz, kolega. Poza tym Jezus przeciwstawia termin filoi określeniu douloi, które nie oznacza ogólnie sług, lecz konkretnie najniższą ich kategorię, jaką byli niewolnicy. Niewolnik musiał jedynie wykonywać polecenia swojego pana. Przyjacielowi natomiast wszystko się tłumaczy, wyjaśnia. 

 

Wreszcie dosyć zaskakująca konkluzja: „aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje”. Bardzo istotne jest to dopowiedzenie: „w imię moje”. Imię w języku biblijnym wyraża tożsamość osoby, która to imię nosi. Imię Jezus oznacza: „Jahwe zbawia”. Dlatego prosić o cokolwiek w imię Jezusa, oznacza prosić przede wszystkim o to, aby Boże zbawienie stało się naszym udziałem, aby Jego, a nie nasze plany zostały w pełni zrealizowane, aby Jego wola wypełniła się w świecie.   

Dzisiejszy fragment Ewangelii prezentuje nam prawdziwą miłość. Tę, która pochodzi od Ojca niebieskiego. Taką właśnie miłością ukochał nas Syn. Jeżeli taka miłość będzie mieszkała w nas, to będziemy tą właśnie miłością kochać naszych braci i siostry. W centrum życia Kościoła, w centrum jego działalności ma być zawsze miłość, która jest miłością „w Chrystusie”.
podziel się:
Piotr Gryziec OFMConv Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie. Nauczyciel akademicki, tłumacz, bloger. Wykłada teologię Nowego Testamentu w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Autor kliku pozycji książkowych i licznych artykułów naukowych i popularnych.