Według Ewangelii św. Marka Jezus często powracał nad Jezioro Galilejskie. Było to Jego ulubione miejsce pobytu. Nad brzegiem tego jeziora powołał większość swoich uczniów, tutaj zatrzymywał się na dłużej, często nauczał, siedząc w łodzi, w okolicznych miejscowościach zaś, zwłaszcza w Kafarnaum, dokonywał wielu uzdrowień. Kiedy pojawiał się nad brzegiem, zaraz gromadził przy sobie wielki tłum, który przyprowadzał lub przynosił Mu chorych, prosząc o pomoc. Dzisiejsza Ewangelia rozpoczyna się od wzmianki, że Jezus udaje się właśnie w to miejsce – nad Jezioro Galilejskie.
Ewangelia na XXIII niedzielę zwykłą (Mk 7, 31-37)
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.
Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.
Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».
Przyprowadzają Mu głuchoniemego i proszą, aby położył na nim rękę. Jest to równoznaczne z prośbą o uzdrowienie. W Izraelu istniało wówczas przekonanie, że jeśli prorok albo jakiś człowiek posiadający moc od Boga dotknie chorego, wystarczy to w zupełności do uzdrowienia. Kiedy Jair przyszedł do Jezusa, aby prosić o uzdrowienie konającej córeczki, zwrócił się do Niego ze słowami: „Przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła” (Mk 5,23). Kiedy Jezus przybył do Nazaretu i nauczał, słuchacze pytali: „Skąd to u niego? Takie cuda dzieją się przez jego ręce!” (Mk 6,2). Po czym ewangelista stwierdza, że Jezus „jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich” (Mk 6,5). Chrystus nie musiał wypowiadać żadnych słów, aby uzdrowić człowieka.
Jednak w przytoczonym przypadku głuchoniemego Jezus idzie jeszcze dalej: wkłada palce w jego uszy i śliną dotyka języka. Dotyka tych organów ciała, które wymagają uzdrowienia. Św. Marek w swojej Ewangelii często opisuje pewne wydarzenia, przytaczając cały szereg szczegółów. Wynika to stąd, że czerpał te informacje od naocznego świadka, jakim był św. Piotr Apostoł. Być może Jezus chce coś więcej przekazać choremu człowiekowi, zwłaszcza kiedy doda jeszcze aramejskie słowo „Effatha!”, czyli: „Otwórz się”. Być może ten człowiek posiadał w sobie jakąś wewnętrzną blokadę, która była przyczyną jego niepełnosprawności. Jeszcze innym szczegółem, na który zwraca uwagę ewangelista, jest to, że Jezus spojrzał w niebo. Owo spojrzenie ma potwierdzić, że moc uzdrawiająca Syna pochodzi z nieba – od Ojca.
Chrystus dokonuje uzdrowienia na osobności, z dala od tłumów. Jednak kiedy głuchoniemy zaczyna mówić, jest to dla innych ewidentnym potwierdzeniem, że dokonał się cud. Dlatego Jezus przykazuje ludziom, którzy zauważyli skutki tego zdarzenia, aby nikomu nic o tym nie mówili. Ten zakaz, który Jezus często kieruje do uzdrowionych przez siebie osób, pozostaje jednak bezskuteczny, gdyż wieść rozchodzi się szerokim echem po okolicy. Niemal każdy cud opisany przez św. Marka kończy się taką właśnie pointą. Ewangelista dodaje zwykle, że ludzie są zaskoczeni i zdumieni tym, co widzą. Jest to jeden ze szczegółów, który ma podkreślić nadzwyczajną moc Jezusa.