jesteś na stronie franciszkanie.pl

duchowość | Dlaczego Jezus nie chciał być uznany za Mesjasza? | głębia

Dlaczego Jezus nie chciał być uznany za Mesjasza? | głębia

Czy zastanawialiście się, dlaczego Jezus, gdy czynił jakiś cud, zabraniał uzdrowionemu o tym mówić? Z ludzkiej perspektywy wydaje się to dziwne, ale mamy tu do czynienia z sekretem mesjańskim. Przeczytajcie komentarz o. Piotra Gryźca na XII Niedzielę Zwykłą.

Ewangelia na XII Niedzielę Zwykłą (Łk 9, 18-24)

Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?» Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał». Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego». Wtedy surowo im przykazał i napominał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa».

Ewangelia opisuje sytuację, kiedy Jezus modli się na osobności. Łukasz bardzo często, o wiele częściej niż pozostali ewangeliści, przedstawia Chrystusa modlącego się. Kiedy przystępuje do chrztu, tylko Łukasz wspomina, że Zbawiciel w tej chwili się modli (Łk 3,21). Modli się także w wielu ważnych, kluczowych momentach, np. przed wyborem dwunastu Apostołów (Łk 6,12), bezpośrednio przed przemienieniem na górze (Łk 9,29), a także przed nauczeniem uczniów modlitwy Ojcze nasz (Łk 11,1). W ten sposób ewangelista chce wyeksponować bardzo ważną rolę modlitwy w życiu Jezusa. Modlitwa jest wyrazem zażyłej i nieustannej więzi pomiędzy Synem a Ojcem. W ten sposób Chrystus uczy nas, że przed podjęciem ważnych decyzji, należy się zawsze konsultować z Ojcem niebieskim.

Marek i Mateusz umiejscawiają pytanie Jezusa: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” w okolicach Cezarei Filipowej (Mk 8,27; Mt 16,13). Natomiast Łukasz wspomina bardzo ogólnie, że było to „na osobności”. W ten sposób podkreśla, że aby udzielić właściwej odpowiedzi na tak ważne pytanie, potrzeba dystansu, klimatu wyciszenia i spokoju. Odpowiedź uczniów nawiązuje do tego, co Łukasz napisał kilkanaście wersetów wcześniej, kiedy wspominał o Herodzie Antypasie: „Niektórzy mówili, że Jan powstał z martwych, inni, że zjawił się Eliasz, jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał” (Łk 9, 7n). Wśród Żydów istniało przekonanie, że przyjście Mesjasza ma poprzedzić zjawienie się Eliasza (por. Ml 3,23n).

Najważniejsze dla Jezusa jest jednak to, co Jego uczniowie myślą na ten temat. Tutaj głos w imieniu pozostałych zabiera Piotr, wyznając, że Jezus jest Mesjaszem, czyli Chrystusem (grecki termin Christos jest tłumaczeniem hebr. Maszijah). Jednak Jezus nakazuje swoim uczniom, aby nikomu o tym nie mówili. Jest to tzw. „sekret mesjański”. Do chwili swojego zmartwychwstania Chrystus nie chce, aby był powszechnie uznawany za Mesjasza, ponieważ oczekiwania dotyczące osoby Mesjasza wśród Żydów były odmienne niż te, które przewidziano w planach Bożych i zapowiadano przez proroków.

To, co Jezus mówi o swojej bliskiej przyszłości: że będzie cierpiał, będzie odrzucony i zabity, było nie do zaakceptowania dla narodu żydowskiego. Chrystus zapowiadając swoją mękę, odrzucenie i śmierć, używa charakterystycznego dla Łukasza czasownika dei, który oznacza konieczność nieuniknioną, jednak wynikającą z Bożego planu zbawienia. Jezus przyszedł na ten świat, aby wypełnić wolę Ojca, jest On tego w pełni świadomy i doskonale wie, na czym to wypełnienie będzie polegać.

Chrystus nie tylko zapowiada swoją mękę i śmierć, ale także deklaruje, że każdy, kto chce stać się Jego uczniem, powinien Mu towarzyszyć w niesieniu krzyża, czyli upodobnić się do Niego również w cierpieniach i śmierci. Życie jest wielkim darem Bożym, ale ze względu na Jezusa warto je stracić, aby odzyskać byt w zupełnie innym wymiarze. Musimy sobie także uświadomić, że śmierć na krzyżu w czasach Chrystusa była nie tylko bardzo okrutna, ale i oznaczała największą hańbę. Św. Paweł w Liście do Galatów w kontekście śmierci Jezusa cytuje zdanie z Tory: „Przeklęty [przez Boga] każdy, którego powieszono na drzewie” (Ga 3,13; por. Pwt 21,23).

Chrystus stawia swoim naśladowcom bardzo trudne, wręcz ekstremalne wymagania. Zrozumiał to doskonale św. Paweł, kiedy pisał, że pragnie lepiej poznać Chrystusa przez udział w Jego cierpieniach „w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdzie jakoś do pełnego powstania z martwych” (por. Flp 3,10n).
podziel się:
Piotr Gryziec OFMConv Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie. Nauczyciel akademicki, tłumacz, bloger. Wykłada teologię Nowego Testamentu w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Autor kliku pozycji książkowych i licznych artykułów naukowych i popularnych.