Franciszek wyrusza jako pielgrzym do Rzymu. Szuka nowych doświadczeń – nowych dróg poznania czego oczekuje od niego Pan. I odnajduje je. Co o wydarzeniach z Wiecznego Miasta mówią źródła franciszkańskie? Zapraszamy do lektury.
Tak więc przemieniony łaską Bożą, chociaż nosił jeszcze szaty świeckie, pragnął znaleźć się w jakimś mieście, gdzie nierozpoznany, zdjąłby swe szaty, zamienił je z łachmanami ubogiego i tak odziany próbowałby żebrać z miłości do Boga.
Zdarzyło się zaś, że wkrótce udał się z pielgrzymką do Rzymu. Wchodząc do kościoła św. Piotra zauważył, że ofiary składane przez niektórych były małe. Powiedział sobie w duszy: „Skoro Książę Apostołów winien być czczony ze szczególną wspaniałomyślnością, dlaczegóż więc ludzie składają tak małe ofiary w kościele, gdzie spoczywa jego ciało”? I tak w porywie zapału zanurzył rękę w sakwie, wyciągnął pełną garść pieniędzy i rzucił je przez kratę otaczającą ołtarz. Spadłszy narobiły tyle hałasu, że wszyscy ludzie, którzy tam byli, usłyszawszy to, zdziwili się taką wspaniałą hojnością.
Potem wyszedł przed bramę świątyni, gdzie zatrzymywało się wielu biedaków, by żebrać. Zamienił po kryjomu swe szaty z jakimś żebrakiem. Ubrawszy się w jego łachmany stanął z innymi żebrakami na schodach kościoła i po francusku prosił o wsparcie, ponieważ chętnie używał tego języka, chociaż nie mówił nim poprawnie. Później przebrawszy się z powrotem w swe szaty wrócił do Asyżu. Zaczął prosić Pana, aby skierował go na swoją drogę. Nikomu bowiem nie zdradzał swej tajemnicy, ani nie radził się w tym nikogo, tylko samego Boga, który właśnie zaczął kierować jego życiem. Czasem jednak korzystał jeszcze z rad biskupa asyskiego, ponieważ w tym czasie nie spotykało się u nikogo prawdziwego ubóstwa, którego on pożądał ponad wszystkie dobra tego świata, a w którym chciał żyć i umierać.
Relacja trzech towarzyszy 10