Wielkimi krokami zbliża się koniec roku liturgicznego dlatego w niedzielnych czytaniach – jak zawsze o tej porze – coraz więcej można usłyszeć o końcu świata. Jak najlepiej przygotować się na ten moment? Przeczytacie o tym w rozważaniu o. Piotra Gryźca do Ewangelii przypadającej na XXXIII niedzielę zwykłą.
Ewangelia na XXXIII niedzielę zwykłą (Mk 13, 24-32)
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte.
Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”.
A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi.Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
Trzynasty rozdział Ewangelii Markowej zawiera szereg elementów eschatologicznych. Autor zaczyna od zapowiedzi zburzenia Jerozolimy, co faktycznie miało miejsce w 70 r. po Chr., czyli już po napisaniu Ewangelii. Potem jednak niepostrzeżenie przechodzi do zapowiedzi powtórnego przyjścia Mesjasza. Jezus w swej mowie wymienia szereg tzw. prodromów paruzji, czyli wydarzeń poprzedzających i zarazem przygotowujących przyjście Syna Człowieczego. W tym fragmencie określenie Syn Człowieczy nawiązuje do tajemniczej postaci Sędziego z wizji Daniela (por. Dn 7,13n).
Omawiany fragment składa się z dwóch części. Pierwsza posiada apokaliptyczny koloryt i zawiera wizję paruzji w scenerii katastrof kosmicznych. Druga to krótka parabola mająca na celu pobudzić słuchaczy do czujności i wrażliwości na wspomniane wcześniej znaki. Obydwie części łączą się w jedną całość za pomocą inkluzji, którą stanowią wyrażenia „owe dni” i „ów dzień”. Określenie „ów dzień” (hebr. hajjom hahu) było używane przez proroków Starego Przymierza jako synonim „dnia Jahwe” na określenie dnia sądu ostatecznego nad narodami, który będzie zwieńczeniem całej historii zbawienia.
Jezus zapowiada wydarzenia obejmujące cały wszechświat, posługując się obrazami znanymi z tekstów prorockich. O zaćmieniu słońca i księżyca pisze Izajasz w dziesiątym wersecie trzynastego rozdziału, a także w kontekście „dnia Jahwe” wspomina o tym Joel w dziesiątym wersecie drugiego rozdziału. O spadaniu gwiazd z nieba mówi z kolei czwarty werset trzydziestego czwartego rozdziału Księgi Izajasza. Podobne obrazy możemy znaleźć także u Ezechiela (Ez 32,7n) czy Amosa (Am 8,9). Wszystkie te zdarzenia należały do typowego scenariusza wydarzeń ostatecznych. Miały one za zadanie jedynie przygotować tło do najważniejszego przesłania, jakie Jezus za chwilę wypowie, mianowicie dotyczącego powtórnego przyjścia Mesjasza.
Według niektórych egzegetów Jezus w symboliczny sposób nawiązuje do zapowiadanego wcześniej zburzenia świątyni. Dla Żydów świątynia jerozolimska stanowiła mikrokosmos, reprezentujący cały wszechświat. Na zasłonach świątynnych były wyhaftowane wyobrażenia gwiazd i konstelacji nieba; siedem ramion menory symbolizowało słońce, księżyc i pięć znanych wówczas planet. Świątynia była uważana za centrum wszechświata, dlatego jej zniszczenie miało rangę kataklizmu o wymiarach kosmicznych. Z drugiej strony należy zauważyć, że ta zapowiedź częściowo wypełniła się podczas ukrzyżowania Jezusa (por. Mk 15,33). Chrystus – Syn Boży – jest bowiem prawdziwą świątynią, miejscem obecności Boga pośród swojego ludu (por. J 2,19-21).
Jezus w swoim nauczaniu często nawiązywał do zjawisk zachodzących w przyrodzie, które były doskonale znane słuchaczom. W Palestynie większość drzew jest zielona przez cały rok, lecz figowiec stanowi pod tym względem wyjątek. Wypuszcza on liście w kwietniu, czyli w okresie zbliżania się święta Paschy. Po świeżych liściach figowca można było zatem określić aktualną porę roku. Jezus zachęca swoich uczniów, aby byli czujni na znaki czasu.
Podsumowuje swoją parabolę słowami: „Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie”. Jedno pokolenie według tradycyjnej rachuby żydowskiej obejmowało czterdzieści lat. Rzeczywiście zburzenie świątyni nastąpiło w przybliżeniu czterdzieści lat po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Jezusa. Jednak umieszczenie tych słów w tym miejscu i kontekście może sprawiać wrażenie, że Jezus określa czas swojego powtórnego przyjścia. Czy chciał powiedzieć, że nastąpi to zaraz po roku 70? Raczej miało to oznaczać, że „wszystko”, cokolwiek ma się stać, jest pewne, a ta pewność wynika z faktu, że Jego śmierć i zmartwychwstanie oznaczają wkroczenie w ostateczny etap Bożego planu, który osiągnie swą kulminację w stworzeniu „nowego nieba i nowej ziemi”.