Razem z Franciszkiem przybyliśmy do Rzymu, by spotkać się z papieżem i uzyskać akceptację reguły. Jak wyglądała Franciszkowa wizyta na dworze papieskim? Co się wydarzyło? I jak Ojciec Święty zareagował na prośbę braci z Asyżu? Przeczytajcie koniecznie we fragmencie Relacji trzech towarzyszy.
Następnego więc dnia mąż Boży został przedstawiony przez wspomnianego kardynała papieżowi, któremu ujawnił wszystkie swoje święte zamiary. Papież, będący człowiekiem wyjątkowej roztropności, aprobował je według przyjętych form. Dając jemu i jego braciom kilka wskazówek, błogosławił ich mówiąc: „Bracia, idźcie z Panem i jak On sam raczył was natchnąć, tak wszystkim głoście pokutę. Gdy zaś Bóg Wszechmogący zwiększy waszą liczbę i będzie nadal obdarzał was łaską, przyjdźcie nas powiadomić, a my udzielimy wam więcej niż teraz i jeszcze bezpieczniej powierzymy wam większe sprawy”.
Ojciec święty chcąc przekonać się, czy to, na co się zgodził i na co zamierzał się zgodzić, było zgodne z wolą Pana, zanim Święty od niego odszedł, powiedział do niego i jego towarzyszy: „Synowie moi, wasz rodzaj życia wydaje się nam zbyt twardy i surowy. Chociaż wierzymy, że macie tak wielką gorliwość, iż nie należy w was wątpić, to jednak powinniśmy myśleć o tych, którzy pójdą za wami, aby droga nie wydawała się im zbyt ciężka”. Gdy ujrzał stałość ich wiary i kotwicę nadziei tkwiącą w Chrystusie do tego stopnia mocno, że nie chcieli odstąpić od swego ideału, powiedział błogosławionemu Franciszkowi: „Synu, idź i proś Boga, aby objawił ci, czy to, czego pragniecie, wypływa z jego woli. Skoro przekonam się, że taka jest wola Pana, przychylimy się do twoich pragnień”.
Gdy więc święty mąż modlił się idąc za radą papieża, Pan przemówił do niego w duchu przez przypowieść mówiąc: „Żyła na pustyni pewna kobieta bardzo biedna i piękna. Pewien potężny król podziwiając jej urok zapragnął ją poślubić w nadziei, że urodzi mu piękne dziecię. Po zawarciu i dopełnieniu małżeństwa narodziło się wielu synów. Gdy dorośli, matka tak do nich powiedziała: „Dzieci moje, nie wstydźcie się waszego pochodzenia, bo jesteście synami króla. Idźcie na Jego dwór, a on zatroszczy się o wszystkie wasze potrzeby”. Kiedy przybyli, król podziwiał ich piękno, a odkrywając w ich twarzach własne rysy, zapytał: „Czyimi synami jesteście?”. Odpowiedzieli, że są synami ubogiej niewiasty przebywającej na pustyni. Król przejęty radością uściskał ich mówiąc: „Nie obawiajcie się niczego, jesteście moimi synami. Jeżeli żywię u stołu mego obcych ludzi, czyż nie jest rzeczą o wiele słuszniejszą, bym troszczył się o was, którzy jesteście moimi własnymi synami?”. Posłał więc król po tę kobietę celem sprowadzenia jej na dwór, by tutaj wychowywała wszystkich synów, których miała z nim. Błogosławiony Franciszek rozmyślał nad tym widzeniem, które miał podczas modlitwy i zrozumiał, że on właśnie jest tą ubogą niewiastą.
Po skończeniu modlitwy stanął na nowo przed papieżem i opowiedział mu szczegółowo wizję, którą ukazał mu Pan. Powiedział: „Panie, to ja jestem ową biedną kobietą, którą Pan w swej miłości i miłosierdziu uczynił piękną i z którą prawnie chciał mieć dzieci. Król królów przyrzekł mi wyżywić wszystkich synów, których mi da, bo jeśli daje pokarm obcym, bardziej jeszcze powinien dawać własnym dzieciom. Jeśli bowiem Bóg udziela dóbr doczesnych grzesznikom, aby w miłości ich wyżywić, to tym bardziej udzieli ich mężom ewangelicznym, którym się to sprawiedliwie należy”. Na te słowa papież zdumiał się ogromnie, a najbardziej dlatego, że niedługo przed przybyciem błogosławionego Franciszka widział we śnie kościół św. Jana na Lateranie, któremu groziła ruina i jednego mizernego i wzgardzonego zakonnika, podtrzymującego go swymi ramionami. Po obudzeniu zdumiony i wystraszony, całą swą mądrością i przenikliwością starał się zrozumieć znaczenie owego widzenia. Lecz po kilku dniach, gdy przyszedł do niego błogosławiony Franciszek i przedstawił mu swe plany, a także prosił o zatwierdzenie Reguły, którą napisał w prostych słowach, posługując się tylko słowami świętej Ewangelii, do doskonałości której całkowicie przywarł, papież patrząc na niego, tak żarliwego w służbie Bożej i zastanawiając się nad swoją wizją, jak również nad wspomnianą przypowieścią męża Bożego, zaczął mówić do siebie: „Zaprawdę, to on jest tym świętym zakonnikiem, który odbuduje i podtrzyma Kościół Boży”. Uścisnął go i uznał Regułę, którą napisał. Dał mu także pozwolenie na głoszenie wszędzie pokuty. Później dał takie upoważnienie wszystkim braciom z tym jednak zastrzeżeniem, że trzeba było uzyskać pozwolenie błogosławionego Franciszka, by można było głosić kazania. Wszystko to zatwierdził później na Konsystorzu.
Po otrzymaniu tego błogosławiony Franciszek składał dzięki Bogu, a uklęknąwszy przyrzekł pokornie i pobożnie posłuszeństwo i szacunek papieżowi. Inni bracia, stosownie do polecenia papieża, przyrzekli również posłuszeństwo i szacunek błogosławionemu Franciszkowi. Otrzymawszy błogosławieństwo Ojca Świętego, nawiedzili groby Apostołów.
Relacja trzech towarzyszy 49-52