Pierwsi i ostatni. Ostatni to ci, którzy zdążyli się jeszcze załapać, zanim odjechał pociąg do nieba. Czy jest sprawiedliwe, aby dotarli do tej samej stacji końcowej co ci, którzy wsiedli do niego kilka godzin wcześniej? Może ta parafraza Jezusowej przypowieści będzie bardziej czytelna dla współczesnego słuchacza? Nie jest ważne kiedy, ważne jest czy się załapał – pisze o. Piotr Gryziec w rozważaniu do Ewangelii na XXV niedzielę zwykłą (Mt 20,1-16a).
Ewangelia na XXV niedzielę zwykłą (Mt 20, 1-16a)
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».
Do czego podobne jest królestwo niebieskie? Do gospodarza? Tydzień temu pisałem jak należy rozumieć wstępy do ewangelicznych przypowieści. Może lepiej by było przetłumaczyć ten wstęp w taki sposób: „Z królestwem niebieskim rzecz się ma tak, jak z najmowaniem robotników do pracy…”. Niekoniecznie w winnicy. Chociaż w tym przypadku winnica jest dobrym obrazem, ponieważ w tradycji biblijnej jest ona figurą narodu wybranego. Praca w winnicy obrazuje starania związane z osiągnięciem obiecanego królestwa.
Warto przy tej okazji powiedzieć parę słów na temat rachuby czasu w Izraelu w czasach Pana Jezusa. Ten sposób rachuby wiąże się także z szerokością geograficzną Izraela, mianowicie z faktem, że przez cały rok długość dnia (i nocy) nie zmienia się w sposób istotny. Dlatego dzień dzielono na dwanaście godzin, natomiast noc na cztery straże (po trzy godziny każda). Co więcej nie używano pojęcia minut: np. godzina pierwsza trwała od szóstej do siódmej rano według naszego sposobu liczenia. Natomiast godzina jedenasta rozpoczynała się ok. czwartej po południu i kończyła o siedemnastej.
Wszyscy robotnicy otrzymali po denarze. Denar był zwyczajowym wynagrodzeniem za dzień pracy w winnicy czy na roli. Tak więc wszyscy otrzymali zapłatę za dniówkę. Nic więc dziwnego, że ci, którzy pracowali cały dzień buntowali się, że otrzymali takie samo wynagrodzenie jak ci, którzy pracowali jedną godzinę. Jaki zatem jest klucz do zrozumienia logiki tej przypowieści? Nie chodzi z pewnością o czas pracy, on się nie liczy dla gospodarza. Wydaje się, że chodzi tu o sam fakt przyjęcia do pracy. On jest tu decydujący. W kwestii „wejścia” do królestwa niebieskiego (czyli „królowania w niebie”), którego symbolem jest denar, liczy się gotowość robotnika do pracy w winnicy.
„Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy…”. Może warto zwrócić uwagę na słowo „przyjaciel”, które tutaj użyte jest w sensie trochę ironicznym. Podobnie jak w odniesieniu do Judasza występuje tutaj inny termin grecki niż na przykład w odniesieniu do uczniów („Wy jesteście przyjaciółmi moimi” – J 15,14n) czy w odniesieniu do Łazarza (J 11,11). Ewangelista nie używa tu rzeczownika filos, lecz hetairos, który znaczy tyle, co: „kolega, towarzysz”. Sądzę, że dzisiaj bardziej właściwie brzmiałby przekład: „Kolego, nie czynię ci krzywdy…” (Podobnie jak w przypadku spotkania z Judaszem w Ogrodzie Getsemani lepsze byłoby: „Kolego, po co przyszedłeś?”).
Bardzo ważne w przypowieści jest zdanie: „Chcę temu ostatniemu dać tak samo, jak tobie”. Istotną sprawą jest fakt, że gospodarz (Pan Bóg) chce każdemu dać to, co najlepsze. Zbawienie otrzymujemy i tak bez żadnej zasługi z naszej strony, jedynie dzięki zasługom Jezusa Chrystusa. Nagroda za podjęcie pracy w winnicy Pańskiej jest tylko jedna: jest nią królestwo niebieskie. Nie można otrzymać pół albo jedną dziesiątą królestwa Bożego. Albo wszystko albo nic. Taka jest Boża logika zbawienia.