Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:
duchowość | Nie spać, nie zmrużyć oka, mieć oczy otwarte | głębia

Nie spać, nie zmrużyć oka, mieć oczy otwarte | głębia

Trzynasty rozdział Ewangelii według św. Marka zawiera zapowiedzi dwóch wydarzeń: zburzenia świątyni w Jerozolimie przez Rzymian oraz powtórnego przyjścia Chrystusa. W obliczu tych wydarzeń Jezus zachęca swoich uczniów do czujności. Mówi do nich: „Strzeżcie się!” (13,5), „Miejcie się na baczności” (13,9), „Uważajcie!” (13,23.33) – pisze o. Piotr Gryziec w rozważaniu na I Niedzielę Adwentu.

Ewangelia na I Niedzielę Adwentu (Mk 13, 33-37)

 

Jezus powiedział do swoich uczniów:


«Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!».

 

Jednak we wszystkich przytoczonych miejscach w tekście greckim znajdziemy identyczne wezwanie: Blepete! Czasownik blepein znaczy po prostu „patrzeć”, „spoglądać”, ale w naszym kontekście możemy go oddać jako „mieć oczy szeroko otwarte”, „nie zmrużyć oka”. Ten idiom oznacza właśnie postawę uwagi i czujności, umiejętności zauważenia tego, co się dzieje.

Dzisiejsza perykopa rozpoczyna się od podwójnego wezwania: „Uważajcie, czuwajcie”. Tutaj oprócz wspomnianego już czasownika blepein, pojawia się jeszcze drugi: agrypnein, który opisuje sytuację bezsenności. Wezwanie Jezusa brzmi dosłownie: „Trwajcie w bezsenności”. Wezwanie do tego, aby nie spać, koresponduje z wersetem 36, w którym Jezus ostrzega swoich uczniów, aby przypadkiem pan domu, powróciwszy, nie zastał ich śpiących. Natomiast w drugiej części perykopy pojawi się trzykrotnie jeszcze inny czasownik: gregorein, który dosłownie znaczy „czuwać”.                 

 

„Nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie” – mówi Jezus. W języku greckim występują dwa terminy na określenie czasu: chronos i kairos. Ten pierwszy określa czas jako wartość fizyczną, określa kiedy dana sytuacja czy wydarzenie miało miejsce. Nazywany jest on także czasem kalendarzowym. Natomiast kairos to określony moment, chwila, kiedy ma się wydarzyć coś ważnego, istotnego, decydującego. Jest to moment, którego nie można przegapić, aby nie stracić jedynej szansy. Jest takie potoczne powiedzenie, że ktoś miał „swoje pięć minut”. To był właśnie jego „kairos”.   

 

Ciekawe może być skojarzenie sytuacji z tej perykopy, kiedy jest mowa o tym, że pan domu „odźwiernemu przykazał, aby czuwał” z sytuacją, jaka ma miejsce w następnym rozdziale w posiadłości zwanej Getsemani. Wtedy Jezus także każe uczniom czuwać (gregoreite – 14,38), natomiast Piotrowi czyni wyrzuty: „Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać?”. To skojarzenie jest o tyle interesujące, że to właśnie Szymon Piotr otrzymał klucze królestwa Bożego i stąd często jest nazywany odźwiernym nieba.              

„Nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie”. Czasownik „przyjdzie” jest użyty w tym zdaniu w tekście oryginalnym w czasie teraźniejszym (przychodzi). Także autor Apokalipsy nazywa Jezusa Chrystusa tym, który nadchodzi (Ap 1,7 – w tekście greckim jest tu to samo słowo). Użycie czasu teraźniejszego nadaje temu czasownikowi znamię bliskości i nieuchronności oczekiwanego wydarzenia. Jego przyjście jest pewne i może nastąpić w każdym czasie. Dlatego zawsze trzeba być przygotowanym. 

 

Jezus wymienia cztery pory, kiedy można się spodziewać Jego przyjścia. Są to określenia dzielące noc na cztery części. W tamtych czasach noc dzielono na cztery straże, po trzy godziny każda. Mowa jest o nocy, ponieważ w nocy zazwyczaj ludzie śpią. Natomiast ci, którzy pełnią straż, nie powinni zmrużyć oka przez cały czas jej trwania. Ponieważ przyjście Pana będzie niespodziewane, dlatego trzeba zawsze być czujnym. 

Adwent to po polsku „Przyjście”. Ten czas ma nam uświadomić, że Jezus ciągle do nas przychodzi na rozmaite sposoby: w swoim słowie, w liturgii, zwłaszcza w Eucharystii, w drugim człowieku, ale kiedyś przyjdzie po raz ostatni i definitywnie. Nie możemy przespać tego momentu, który będzie naszym „kairosem”. Dlatego musimy tak żyć, aby w każdej chwili być przygotowanym na ten dzień.
podziel się:
Piotr Gryziec OFMConv Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie. Nauczyciel akademicki, tłumacz, bloger. Wykłada teologię Nowego Testamentu w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Autor kliku pozycji książkowych i licznych artykułów naukowych i popularnych.