Serce się kroi, rozdziera i krwawi, na widok wojny i cierpienia, które zgotowali ludziom – ludzie owładnięci władzą. Czy jednak to, na co patrzymy, ma usunąć na drugi plan nasze nawrócenie i drogę ku Chrystusowi zmartwychwstałemu w Wielkim Poście?
Nie może nam wojna zasłonić drogi nawrócenia, bo wieczność trwa dłużej niż nasze życie, czy wojna. A życie mamy po to, aby nawrócić się, powrócić do Boga – bardzo świadomie i całym sercem! Droga nawrócenia w Wielkim Poście może nas w tej trudnej sytuacji wojny na Ukrainie wprowadzić w bardzo konkretne postawy miłosierdzia-jałmużny, o wiele głębszej modlitwy i to nieustannej oraz dać możliwość postu cielesnego, rezygnacji z wygody, odmówienia sobie chleba, aby dać go innym, głodnym, bardziej potrzebującym. Czas wojny tak blisko nas, może być i powinien być czasem głębszego przylgnięcia do Jezusa.
Dwa razy w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu jesteśmy wezwani do oddania pokłonu Bogu i tylko Bogu: pokłonu jako ostatniego aktu ofiarowania Bogu swych pierwocin: „oddasz pokłon Panu, Bogu swemu” (Pwt 26,10) oraz w samym sercu walki z szatanem, którą prowadzi Jezus. Pan nam przypomina: „będziesz oddawał pokłon i Jemu [Bogu] samemu służyć będziesz” (Łk 4, 8).
Wszystko, co otrzymaliśmy i kim jesteśmy jest darem Boga. Pierwsza więc myśl, słowa, a za nimi wszystko inne ma być dla Niego. Zewnętrznym przejawem prymatu Boga we wszystkim był koszyk ofiarny, w którym pobożny Żyd ofiarował pierwociny ziemi, czyli swojej pracy, jakby siebie samego. Kiedy oddał ten symboliczny koszyk na ofiarę w świątyni, oddawał pokłon Najwyższemu. Wcześniej wypowiadał słowa wiary i prawdy, że był tułaczem, niewolnikiem, wyciągniętym cudem Bożym z niewoli i obdarowanym nową ziemią, na której mógł żyć, pracować i chwalić Boga (Pwt 26, 4-9).
Jak łatwo jest nam przyjąć pokusę, że to ja jestem twórcą swojego sukcesu, bo ja pracuję, tworzę, więc mam, należy mi się, a jak mi braknie to zdobędę. Jak łatwo pominąć Boga i pracować cały czas, nie świętując, ale składać hołd, zginać kolana przed sukcesem i tymi, którzy mi sukces zapewnią. Dla wielu nie ma ceny sukcesu, mogę wszystko zdobyć, pokazać, zareklamować. Byle się objawić jako „ktoś” i mieć wszystko, czego zapragną.
Jezus, w każdym z trzech diabelskich ataków składa hołd Bogu, Ojcu, któremu ufa nawet w głodzie – nie sprzedając się mocom zła. Choć jest najbogatszy nie chce posiadać nas i ziemi za wszelką cenę – jak czyni to szatan przez kłamstwo i terror. Choć jest Synem Boga, nie chce iść drogą nadzwyczajności, w światłach reflektorów i za cenę pokłonu szatanowi.
Jezus skłoni się przed nami nie przed złym. Umyje nam nogi. Jest bowiem w człowieku tchnienie boskie i wieczne, o którym zapomnieliśmy, a które On – Pan i Bóg – chce odnowić. Dlatego odda się nam jako Chleb, aby głód nasz zaspokoić; odda się w prostocie i ubóstwie słów ewangelicznych, ukrzyżowania i dyskrecji zmartwychwstania. Posłuszeństwo i pokorę uzna zaś za drogę objawiającą potęgę światła i nieba.
Świat coraz mocniej objawia ludzi oddających pokłon szatanowi, poprzez absolutne oderwanie od wdzięczności i słuchania Boga, a oddanie się łatwemu, czasami siłowemu załatwieniu swojej dominacji, czy atrakcyjności.
W świecie objawiają się również ludzie, którzy klękają tylko przed Jezusem jako jedynym Panem (Rz 10, 8-13). Stają się przez to jak chleb ofiarny dla innych, bo odrzucili chleb łatwy tylko dla siebie. Odrzucają pokusę współpracy, współmyślenia, czy popierania panowania za wszelką cenę jedynej słusznej idei. Są mocni, bo pokorni; potrafią podać gorącą herbatę żołnierzowi, który do nich przed chwilą strzelał. Oddający pokłon Bogu mają w sobie i obok siebie – Pana, który zawsze działa wielkie rzeczy dla ufających Mu. On też daje obietnicę na czas walki, która trwa od pierwszego grzechu i będzie trwać do ostatniego dnia: „Będziesz stąpał po wężach i żmijach, a lwa i smoka podepczesz. Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie, osłonię go, bo poznał moje imię” (Ps 91,13-14).