Do Franciszka zaczęli przyłączać się kolejni bracia. Kiedy było ich już ośmiu Asyżanin postanowił wyruszyć w świat, by głosić Ewangelię wszędzie, gdzie się da. Podzielił ich po dwóch i wysłał w różne strony świata. Co powiedział, by dodać im otuchy? Zachęcamy do lektury fragmentu z Życiorysu pierwszego św. Franciszka autorstwa Tomasza z Celano.
W tym czasie, po wstąpieniu jeszcze jednego dobrego człowieka do zakonu, wzrośli do liczby ośmiu. Wtedy święty Franciszek zebrał wszystkich do siebie, wiele mówił do nich o królestwie Bożym, o pogardzie świata, o zaparciu własnej woli i o ujarzmieniu swego ciała. Podzielił ich na cztery części po dwu i rzekł do nich: „Najdrożsi, idźcie po dwóch w różne strony świata, głosząc ludziom pokój i pokutę na odpuszczenie grzechów. Bądźcie cierpliwi w uciskach. Czujcie się bezpieczni, gdyż Pan wypełni swoją obietnicę. Pytającym odpowiadajcie pokornie, prześladującym błogosławcie, krzywdzącym was i ubliżającym dziękujcie, ponieważ ze względu na nich czeka nas królestwo wieczne”. A oni, z wielką radością i uciechą przyjęli rozkaz świętego posłuszeństwa i upadli kornie na ziemię przed świętym Franciszkiem. On zaś, ściskając ich, słodko i ze czcią mówił do każdego: „Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma” (Ps 54,23). Te słowa mówił zawsze, ile razy dawał jakimś braciom rozkaz przeniesienia.
Wtedy brat Bernard z bratem Idzim obrali drogę w kierunku Świętego Jakuba, święty Franciszek z jednym towarzyszem obrał inną część świata, a reszta, czterech otrzymało pozostałe części, także idąc po dwu. Ale po upływie krótkiego czasu święty Franciszek zapragnął widzieć ich wszystkich. Modlił się do Pana, który zgromadza rozproszonych z Izraela, ażeby raczył łaskawie zebrać ich wkrótce. Tak się też stało. Zaraz potem, zgodnie z jego pragnieniem, bez ludzkich zabiegów, równocześnie się zeszli, Bogu składając dziękczynienie. Oto zebrawszy się razem, bardzo radują się z widoku swego miłościwego pasterza i dziwują się, że zgromadziło ich jedno i to samo pragnienie powrotu do wspólnoty. Opowiadają o dobrach, jakich użyczył im miłosierny Pan, a za to, że czasem coś zaniedbali i byli niewdzięczni, proszą pokornie świętego Ojca o skarcenie i pokutę, i chętnie ją przyjmują.
Tak bowiem zwykli byli czynić zawsze, ilekroć przychodzili do niego. Nie kryli przed nim nawet najmniejszej myśli czy nawet odruchów. A kiedy wszystko wypełnili, co mieli nakazane, uważali się za sługi nieużyteczne. Cała ta pierwsza szkoła świętego Franciszka odznaczała się tak wielką czystością duchową, że zupełnie nie wiedzieli, co to próżna radość z użytecznych, świętych i prawych uczynków, jakich dokonywali. Zaś święty Ojciec, obejmując swych synów niezmierną miłością, przedstawiał im swoje zdanie i wskazywał na to, co Pan był mu objawił.
Tomasz z Celano, Życiorys pierwszy św. Franciszka 29-30