jesteś na stronie franciszkanie.pl

franciszkanizm | Pierwsza podróż na Wschód | źródła

Pierwsza podróż na Wschód | źródła

Późną jesienią 1212 r. św. Franciszek postanowił zrealizować pragnienie, które kiełkowało w jego sercu już od dawna. Chciał, aby cały świat dowiedział się o Jezusie Chrystusie, dlatego postanowił udać się na ziemie islamu i tam głosić Ewangelię. Jak zakończyła się jego podróż? I jakie rzeczy po drodze się wydarzyły? Przeczytajcie koniecznie fragment „Życiorysu pierwszego św. Franciszka” autorstwa br. Tomasza z Celano.

Święty ojciec Franciszek, żarliwy Boską miłością, zawsze usiłował przykładać rękę do wielkich rzeczy, a krocząc wielkodusznie drogą przykazań Bożych, pragnął osiągnąć szczyt doskonałości. Przeto w szóstym roku swego nawrócenia, jak najbardziej płonąc pragnieniem świętego męczeństwa, chciał przepowiadać wiarę chrześcijańską i pokutę Saracenom i innym niewiernym. Wsiadł na okręt, aby tam się udać, ale z powodu przeciwnych wiatrów razem z innymi podróżnymi znalazł się na brzegach Slawonii. Widząc, że jego pragnienie zostało pokrzyżowane, po upływie krótkiego czasu prosił pewnych żeglarzy płynących do Ankony, aby go zabrali ze sobą, gdyż o tej porze roku już żaden okręt nie mógł popłynąć do Syrii. Wszakże oni uparcie odmawiali mu, bo nie miał czym pokryć kosztów podróży. Jednak święty Boży, mocno ufając w dobroć Pana, potajemnie wszedł na okręt razem z socjuszem. Za zrządzeniem Boskiej opatrzności znalazł się ktoś, kto przyniósł ze sobą zaopatrzenie w żywność, o czym nikt nie wiedział. On to zawezwał do siebie pewnego pobożnego człowieka z okrętu i rzekł mu: „Weź to wszystko ze sobą i daj uczciwie tym biedakom, ukrywającym się na okręcie, na czas potrzebny”. 

I stało się tak, że zastała ich wielka burza. Przez wiele dni ciężko pracowali przy wiosłowaniu. Zjedli wszystkie zapasy żywności. Jedynie została żywność ubogiego Franciszka. Za łaską i mocą Boską rozmnożyła się ona tak, że chociaż jeszcze płynęli przez wiele dni, starczyło jej w pełni dla wszystkich, aż do portu w Ankonie. Żeglarze, widząc, że uszli niebezpieczeństwu na morzu za przyczyną sługi Bożego Franciszka, złożyli dzięki wszechmogącemu Bogu, który okazuje się przedziwny i miłościwy w świętych swoich.

Tomasz z Celano, Życiorys pierwszy świętego Franciszka 55

podziel się:
Katarzyna Gorgoń