jesteś na stronie franciszkanie.pl

Św. Franciszek dobrowolnie zrezygnował z bogactwa na rzecz ubóstwa dla Pana Boga. Tego też uczył swoich braci. Chodząc w prostym habicie i prosząc o jałmużnę, pokazywał jak niewiele potrzeba, aby być szczęśliwym. Ten, kto jest ubogi, powierza swoje życie Bogu w pełnym zaufaniu, że On się zatroszczy o codzienne potrzeby. Co na ten temat mówią źródła franciszkańskie? Zapraszamy do lektury fragmentu Relacji trzech towarzyszy.

Nie chcieli niczego mieć na własność. Książki i inne przedmioty były oddane do wspólnego użytku i służyły wszystkim według zasad podanych oraz zachowywanych przez Apostołów (Dz 4,23). Chociaż byli prawdziwie ubodzy, to jednak okazywali się hojniejszymi i wspaniałomyślniejszymi w ofiarowaniu tego, co im ofiarowywano ze względu na Boga. Właśnie z miłości do Niego znajdowali rozkosz w dawaniu jałmużn wszystkim proszącym, a zwłaszcza ubogim.

 

Gdy zaś w drodze spotkali biedaków proszących ich o cokolwiek dla miłości Bożej, to nie mając nic innego do dania, zostawiali im kawałki swego odzienia i tak przecież nędznego. Czasami był to odpruty od tuniki kaptur, czasem rękaw lub jeszcze inny kawałek, który odrywali od habitu. Chcieli w ten sposób wypełnić radę Ewangelii: każdemu kto cię prosi, daj (Łk 6,30).

 

Pewnego dnia jakiś ubogi przyszedł do kościoła Matki Bożej z Porcjunkuli, w pobliżu którego bracia czasem mieszkali i prosił o wsparcie. Był tam jakiś płaszcz, który jeden z braci nosił jeszcze w świecie. Błogosławiony Franciszek polecił owemu bratu, by podarował go biedakowi; ten dał go natychmiast i z dobrego serca. Wówczas wydało się mężowi Bożemu, że w nagrodę za pełną szacunku uległość wyświadczoną miłosiernym gestem tego brata, jałmużna owa została wzniesiona do nieba, on zaś uczuł nową radość rodzącą się w duszy. […]

 

W ubóstwie znajdowali wielką radość, ponieważ nie pożądali bogactw, lecz gardzili wszelkim dobrem przemijającym, którego mogą pragnąć miłośnicy tego świata. Szczególnie zaś pieniądze deptali nogami, jak proch ziemi, a Franciszek nauczył ich, by nie cenili ich wyżej od oślego łajna.

 

Radowali się w Panu bezustannie, nie mając ani między sobą, ani w sobie żadnego powodu do smutku. Im bardziej byli oderwani od świata, tym mocniej byli zjednoczeni z Bogiem. Szli drogą krzyża i ścieżkami sprawiedliwości. Z wąskiej drogi pokuty i doskonałości ewangelicznej usuwali przeszkody, aby utorować swym następcom drogę równą i bezpieczną.

 

Relacja trzech towarzyszy 43-44

podziel się:
Katarzyna Gorgoń