Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:
styl życia | Życie konsekrowane – klejnot dla Oblubieńca

Życie konsekrowane – klejnot dla Oblubieńca

Dobrze, że gdy dziś w Kościele i świecie tyle mówi się o tym co niezaprzeczalnie jest trudne i bolesne, przychodzą takie dni jak 2 lutego. Świętujemy ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni, a z nim ofiarowane Kościołowi i światu życie konsekrowane. Jakby Bóg sam dopominał się, byśmy w tym pędzie krytycyzmu i otwieranych ran, spojrzeli w kierunku tego, co było i pozostaje Jego zamiarem, z którym zwraca się do kolejnych ludzi – szukając tych, którzy odczytają go głębiej…

„Jak oblubienica strojna w klejnoty dla Oblubieńca” (por. Iz 61,10) – tym jest Kościół w oczach Boga. A jednym z klejnotów oblubienicy jest właśnie życie konsekrowane. Ten klejnot Bóg konsekruje, czyli przeznacza do swego wyłącznego użytku. W nim ukrywa znak tego, kim wszyscy jesteśmy i będziemy na wieczność wobec Niego. Bóg zawsze jest spragniony oddania człowieka. Niezależnie czy żyje on w małżeństwie, w samotności czy w zakonie. Niesprawiedliwe byłoby zastrzegać wyższość tego oddania życiu konsekrowanemu. Trzeba jednak uznać, że właśnie w jego naturze leży owa wyłączność Oblubieńca i oblubienicy.

Bóg zawsze jest spragniony oddania człowieka. Niezależnie czy żyje on w małżeństwie, w samotności czy w zakonie.

Oczywiście nawet najszlachetniejszy klejnot można źle oszlifować lub wstawić w niewłaściwe miejsce. Jednak nie to jest zamiarem Boga. Jak dla wydobycia pełni piękna klejnotu trzeba dobrze poznać jego właściwości i przeznaczenie, tak dla osób konsekrowanych sednem pozostaje odkrycie wagi owej wyłączności wobec Boga. I poddania wszystkiego jej uszlachetniającym szlifom. Wyłączność w życiu konsekrowanym to nie tylko wyłączenie z powszedniego użytku, czyli ze świata. Decydująca jest wyłączność jako wyłączne połączenie z Bogiem. Miłosne, małżeńskie, intymne. Nie w abstrakcji, ale w konkretnym i konsekwentnym poddawaniu jej wszystkiego. Gdy rzeczywistość rozmija się z taką wyłącznością, życie przestaje być życiodajne, czyli w jakimś sensie umiera jego konsekracja. Być może tu leży sekret żywotności różnych form życia konsekrowanego. I zarazem odpowiedź na pytanie: co będzie z nim dalej, gdy w tak wielu miejscach coraz bardziej brakuje tych, którzy chcieliby je kontynuować. Czy serca ludzi XXI wieku są jeszcze zdolne do wiernej wyłączności – tak wobec człowieka (współmałżonka), jak i wobec Boga?

Wartość klejnotu nie zależy od tego jak jest wielki i co robi sam z siebie. Nierzadko jego drogocenność rozpoznaje dopiero wnikliwe oko poszukiwacza skarbów. W kontekście życia konsekrowanego tę wartość stanowi miłość i idąca za nią służba charytatywna i wstawiennicza. Jednak w obecnych czasach – bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – możemy zaobserwować, że osoby konsekrowane nie robią nic nadzwyczajnego. Bo mamy przecież i wśród świeckich dobrze wykwalifikowanych nauczycieli, pielęgniarki, mamy ośrodki dla osób starszych, niepełnosprawnych, domy dziecka, jadłodajnie, noclegownie, grupy posługujące modlitwą wstawienniczą, adoracje Najświętszego Sakramentu itd. I to możemy potraktować jako potwierdzenie tego, że klejnot, w który stroi się oblubienica – Kościół – jest przede wszystkim dla Króla, by Go zdobić, na Niego wskazywać, Jego Samego cieszyć, uwielbiać. Tak tchnie Duch Święty. To właśnie jest zamiarem Ojca niebieskiego. I w tym właśnie kluczu osoby konsekrowane podejmują swoje zadania. To jest ich troską, bo wtedy klejnot jest na właściwym miejscu, bo wtedy jaśnieje szczególnym blaskiem Tego, do którego należy.

Jestem głęboko przekonana, że to jaki jest i będzie świat zależy właśnie od mojego i każdego z nas sposobu przeżywania relacji z Bogiem. Od tego, z jaką miłością wypełnimy swoje obowiązki, powołanie. I w jakiej wyłączności my – konsekrowani – złączymy się z Bogiem i Jego sprawami.

 

s. Miriam Anna Dudek OSC, Miedniewice

podziel się:
Redakcja