Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:
franciszkanizm | Jakobina. Przyjaźnie św. Franciszka (I)

Jakobina. Przyjaźnie św. Franciszka (I)

Pewnego dnia błogosławiony Franciszek zawołał do siebie swoich towarzyszy [i rzekł]: „Wiecie, jak pani Jakobina z Settesoli była i jest bardzo wierna i przywiązana do mnie i do naszego zakonu; dlatego uważam, że jeśli powiadomicie ją o moim stanie, będzie to dla niej wielką łaską i pociechą. A szczególnie napiszcie jej, aby wam przysłała materiał na jedną tunikę z materiału zakonnego, podobnego kolorem do popiołu: taki sam, jak materiał, który wyrabiają mnisi cysterscy w krajach za górami. Niech przyśle także trochę tego ciasta, które tak często piekła dla mnie, gdy byłem w Rzymie”. To zaś ciasto rzymianie nazywają mortariolum, a robi się je z migdałów, cukru lub miodu oraz innych składników. Albowiem owa uduchowiona, święta i oddana Bogu wdowa była jedną z najszlachetniejszych i najbogatszych kobiet w całym Rzymie. Przez zasługi i kazania błogosławionego Franciszka otrzymała ona od Boga tak wielką łaskę, że wydawała się być jakby drugą Magdaleną, zawsze pełna łez i pobożności z miłości do Boga.

I napisawszy list, tak jak powiedział święty Ojciec, jeden z braci starał się znaleźć jakiegoś brata, który by zaniósł list; i zaraz ktoś zapukał do bramy. I gdy jeden z braci otworzył drzwi, zobaczył panią Jakobinę, która przybyła z pośpiechem (por. Łk 1,39) z Rzymu odwiedzić błogosławionego Franciszka. I zaraz ten brat z wielką radością poszedł do błogosławionego Franciszka, oznajmiając, w jaki sposób pani Jakobina ze swoim synem i wielu innymi przybyła go odwiedzić. I zapytał: „Co zrobimy, Ojcze? Czy pozwolimy jej wejść do środka i przyjść do ciebie?”. Bo z woli błogosławionego Franciszka już dawno zostało ustalone w owym miejscu, że żadna kobieta nie będzie mogła wejść do tego klasztoru, w celu [zachowania] czci i szacunku dla tego miejsca. I rzekł błogosławiony Franciszek: „Nie należy zachowywać tego postanowienia wobec tej pani, którą tak wielka wiara i pobożność przywiodła tu z daleka”. I tak weszła do błogosławionego Franciszka, wylewając w jego obecności obfite łzy. I przedziwna rzecz, że przywiozła ze sobą materiał pogrzebowy koloru popielatego na tunikę, i wszystko to, o czym było napisane w liście, aby to przysłała. I bardzo się tym bracia zdumiewali, rozważając świętość błogosławionego Franciszka. Co więcej, wspomniana pani Jakobina powiedziała braciom: „Bracia, gdy modliłam się, zostało mi powiedziane w duchu: Idź i odwiedź twego ojca, błogosławionego Franciszka. I spiesz się, nie zwlekaj, gdyż, jeśli wiele będziesz zwlekać, nie zastaniesz go żywego. Ponadto zabierzesz taki materiał na jego tunikę, i takie rzeczy, abyś upiekła dla niego takie ciasto; weź również ze sobą wielką ilość wosku na świece dla niego, a także kadzidło”. A o kadzidle błogosławiony Franciszek nie kazał w liście napisać; lecz Pan zechciał tej pani dać to natchnienie jako wynagrodzenie i pociechę dla jej duszy oraz w tym celu, abyśmy lepiej poznali, jak wielką świętością odznaczał się ten Biedaczyna, którego Ojciec niebieski w dniach jego śmierci zechciał otoczyć tak wielką czcią (ZA 8).

Przyjaźń we Franciszkowym rozumieniu oznaczała negację wszelkiej pożądliwości i egoizmu, dzięki czemu osoby połączone taką relacją mogą pozostawać wewnętrznie całkowicie wolne i jednocześnie zjednoczone ze sobą, zanurzone w Chrystusie.

Jakobina z Settesoli, rzymska arystokratka, była prawdopodobnie od 1210 roku najpierw znajomą, a następnie córką duchową i przyjaciółką Asyżanina. Długi fragment ze Zbioru Asyskiego opowiada o jej zaskakującym przybyciu do Porcjunkuli praktycznie w chwili, w której św. Franciszek podyktował do niej list z kilkoma prośbami. Sama zbieżność w czasie może nosić cechy cudowne, ale jeszcze bardziej nadzwyczajnym było przywiezienie przez nią rzeczy, które były wymienione w liście. Sama Pani Jakobina wyznaje, że inspiracja odwiedzin i przywiezienia tego, co było potrzebne, by uradować jej przyjaciela, została jej dana podczas modlitwy. Z pewnością była to prawda ukazująca posłuszeństwo natchnieniom Ducha, ale również dowód na cudowną kobiecą intuicję, kierowaną odruchem serca i doskonałą duchową znajomością Świętego, a polecenie wpuszczenia jej za klauzurę klasztorną było także znakiem jego wolności i przyjaźni. Przyjaźń we Franciszkowym rozumieniu oznaczała negację wszelkiej pożądliwości i egoizmu, dzięki czemu osoby połączone taką relacją mogą pozostawać wewnętrznie całkowicie wolne i jednocześnie zjednoczone ze sobą, zanurzone w Chrystusie, centrum istnienia, oddając się Jemu i bliźnim. Ta jedność i ubóstwo w duchu ewangelicznym uzdalniają do bezinteresownej miłości, która opiera się emocji chwili i momentom trudności. Wierność Bogu była dla Asyżanina podstawą wierności w przyjaźni oraz przeżywania radości spotkania i bezpieczeństwa obecności drugiej osoby w harmonii duchowej, gdzie wspólnota serc i pragnień posiada ten sam mianownik – Jezusa Chrystusa.

podziel się:
Emil Kumka OFMConv