Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:
franciszkanizm | Franciszek przed biskupem | źródła

Franciszek przed biskupem | źródła

Spotkanie z trędowatym odmieniło życie młodego Franciszka. Więcej teraz się modlił, przebywał w miejscach odosobnionych i nie szukał kontaktu z towarzyszami młodzieńczych wybryków. Nie uszło to ich uwadze, więc zaczęli go wyśmiewać. Jak skończyła się ta historia? Przeczytajcie relację ze źródeł franciszkańskich.

Gdy zobaczyli go ci, którzy wcześniej go znali, ubliżali mu podle, krzyczeli, że jest chory i wariat. Rzucali również na niego błotem i kamieniami. Widząc go tak odmiennie zachowującego się, przypisywali wszystko, co robił, wyczerpaniu lub wręcz postradaniu zmysłów. Jednak rycerz Chrystusowy, przechodząc jak głuchy wśród tych krzyków, niezłomny nieporuszony żadną z tych krzywd, wyrażał Bogu wdzięczność.

 

Gdy ten hałas rozlegający się na placach i ulicach miasta, dotarł do uszu ojca, on dowiedziawszy się o traktowaniu, jakie spotkało Franciszka od niektórych współobywateli, wstał natychmiast, by go pochwycić, nie w celu uwolnienia, lecz raczej jeszcze większego gnębienia. Bez żadnego panowania nad sobą, jak wilk do owcy, patrząc nań dzikim wzrokiem, z twarzą wykrzywioną gniewem, podniósł na niego swą bezbożną rękę. Wlokąc go zaś do domu i przez wiele dni przetrzymując w ciemnym lochu, usiłował słowami i biciem nakłonić jego duszę do powrotu ku marnościom tego świata.

 

Franciszek nieporuszony ani słowami, ani niezłamany biciem, ni więzieniem, znosząc wszystko cierpliwie, stał się jeszcze bardziej chętny i zdecydowany w dążeniu do świętego zamiaru. Skoro zaś pewna paląca konieczność zmusiła ojca do wyjazdu z domu, z Franciszkiem została tylko jego matka, która nie pochwalając postępowania swojego męża, zwróciła się do syna z serdecznymi prośbami. Ale i ona nie mogła odwieść go od świętego postanowienia. Jej matczyne serce odczuwało jednak litość. Zerwała wiec łańcuchy i pozwoliła wyjść uwięzionemu na wolność. On dziękując Bogu Wszechmogącemu, powraca na miejsce, gdzie przebywał uprzednio. Od tej chwili, będąc swobodniejszy, jako człowiek wypróbowany szatańskimi atakami i pouczony doświadczeniem pokus, odzyskawszy pogodę ducha i większą odporność dzięki krzywdom, postępował w doskonałości coraz wspaniałomyślniej i swobodniej. Tymczasem powraca ojciec, a nie znalazłszy syna, dodając grzechy do grzechów, zadręcza żonę.

 

Ojciec przybiegł następnie do ratusza i żaląc się wobec radnych na syna, domagał się, aby pieniądze, które Franciszek zabrał z domu, zwrócił mu przez posłańca. Ci widząc go tak wzburzonego, przez herolda wzywają i przynaglają Franciszka, by stawił się przed nimi. Franciszek odpowiedział heroldowi, że łaska Boża uczyniła z niego człowieka wolnego i niepodlegającego więcej radzie miasta, ponieważ jest wyłącznie sługą samego Boga Najwyższego. Wówczas radni, nie chcąc zadawać mu gwałtu, powiedzieli ojcu: „Od kiedy przystąpił do służby Bożej, nie podlega już naszej władzy”.

 

Ojciec przekonawszy się, że u radnych nic nie wskóra, przedłożył tę samą skargę biskupowi miasta. Biskup, człowiek roztropny i mądry, drogą prawną wezwał Franciszka, by przyszedł wytłumaczyć się z zarzutów stawianych przez ojca. Franciszek odparł posłańcowi: „Przyjdę do biskupa, ponieważ jest ojcem i panem dusz”. Przyszedł więc do biskupa, a ten przyjął go z wielką radością. Biskup powiedział mu: „Twój ojciec bardzo rozgniewał się na ciebie i jest bardzo zgorszony. Dlatego jeśli chcesz służyć Bogu, zwróć ojcu pieniądze, które masz, bo jeśli przypadkiem zostały nieuczciwie zdobyte, Bóg nie chce, byś je przeznaczał na potrzeby Kościoła. Zwróć je ze względu na grzechy twego ojca, któremu minie gniew, gdy otrzyma je z powrotem. Miej ufność w Panu, synu i postępuj mężnie. Nie obawiaj się, bo On będzie twym wspomożycielem i udzieli ci obficie wszystkiego, co będzie konieczne do budowy Jego Kościoła”.

 

Wstał więc mąż Boży uradowany i umocniony słowami biskupa, a przynosząc do niego pieniądze, powiedział mu: „Panie, nie tylko pieniądze, które są jego, chcę mu oddać z wewnętrzną radością, ale także i szaty”. Wszedłszy do pokoju biskupa, rozebrał się zupełnie ze swych szat, położywszy na nich pieniądze w obecności biskupa, ojca i kilku tam obecnych, obnażony wyszedł na zewnątrz i powiedział: „Słuchajcie mnie wszyscy i rozumiejcie. Aż dotąd nazywałem Piotra Bernardone moim ojcem. Ponieważ jednak zdecydowałem się służyć Bogu, oddaję mu pieniądze, z powodu których był rozgniewany, a także wszystkie szaty, które otrzymałem od niego. Chcę odtąd mówić: «Ojcze nasz, który jesteś w niebie», a nie «Ojcze, Piotrze Bernardone»”. Wówczas można było przekonać się, że mąż Boży nosił na swoim ciele włosienicę, którą ukrywały kolorowe szaty.

 

Złamany bólem i rozpalony gniewem ojciec wstał więc, zabrał pieniądze i wszystkie szaty. Gdy niósł je do domu, świadkowie tej sceny oburzyli się na niego, że nic, nawet odzienia nie zostawił synowi. Przejęci szczerą litością wobec Franciszka zaczęli bardzo płakać. Biskup zaś uważnie obserwując Bożego męża, a także podziwiając bardzo jego żar i stałość, objął go rękami, okrywając swym płaszczem. Rozumiał bowiem jasno, że Franciszek działał pod wpływem Bożego natchnienia i poznał, że to wszystko, co zobaczył, zawiera w sobie niemałą tajemnicę. Tak więc od tej pory stał się jego pomocnikiem zachęcając go i sprzyjając mu, a także dając mu odpowiednie wskazówki i otaczając gorącą miłością.

 

Relacja trzech towarzyszy 17-20

podziel się:
Katarzyna Gorgoń