Pan z przypowieści o talentach musi być niezwykle bogaty i bardzo hojny. W czasach Jezusa jeden talent był równoważny sumie 6 tysięcy denarów. Jeśli jeden denar był zapłatą za dzień pracy na roli, to możemy sobie wyobrazić, ile lat musiał pracować rolnik, aby zarobić 5 talentów! – pisze o. Piotr Gryziec w rozważaniu na XXXII niedzielę zwykłą (Mt 25,14-30).
Ewangelia na XXXIII niedzielę zwykłą (Mt 25, 14-30)
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
«Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.
Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”.
Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”.
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!”. Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność.
Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”».
W Ewangelii Łukasza znajdziemy odpowiednik tej przypowieści (Łk 19,12-27), jednak tam każdy ze sług otrzymuje zaledwie jedną minę (co było równoważne 100 denarom). Wersja Mateusza wydaje się być przesadzona, nie jest to jednak nic nadzwyczajnego w przypadku nauczania Jezusa, które odnosi się do innej rzeczywistości. Zwróćmy uwagę, że pan udający się w podróż, przekazuje swoim sługom ogromny majątek, nie precyzując, co mają z nim zrobić. Od pomysłowości każdego z nich zależy, jak wykorzystają otrzymane talenty.
Dwaj pierwsi w wyniku swej aktywności uzyskali podwojenie otrzymanej sumy. Nie wiemy w jaki sposób im się to udało. Co prawda, w wersecie 27 jest wzmianka o instytucji banku, ale z pewnością nie chodziło o zwykłą lokatę, jako że z odsetek (podobnie jak dzisiaj) zysk był niewielki. W starożytności można było osiągnąć tak wielkie zyski jedynie poprzez handel towarami lub lokowanie pieniędzy w różne intratne interesy (nie zawsze zresztą uczciwe), względnie udzielanie pożyczki na wysoki procent. W każdym razie z przypowieści wynika, że dwaj pierwsi słudzy dobrze zainwestowali otrzymane pieniądze. Natomiast trzeci sługa zakopał pieniądze swego pana w ziemi. Był to także dość częsty zwyczaj, stosowany podczas ówczesnych wojen.
Wiemy, że ewangeliczne przypowieści, posługując się sytuacjami wziętymi z życia codziennego, ilustrują rzeczywistość królestwa niebios, a zatem jak należy odczytać w kluczu rzeczywistości nadprzyrodzonej ukazany przez Jezusa obraz zarabiania pieniędzy przez sługi hojnego pana? Kyrios – Pan, tytuł użyty w przypowieści oraz fakt jego powrotu po dłuższym czasie, przypomina czytelnikom paruzję Chrystusa. Potwierdza to następująca po przypowieści perykopa (ww. 31-46), która ma wyraźnie eschatologiczny koloryt. Zaangażowanie sług w pomnażanie otrzymanych pieniędzy ilustruje zaangażowanie chrześcijanina w pomnażanie dobra, dzięki wykorzystaniu tych darów, które każdy otrzymał od Pana.
Eschatologiczny wydźwięk przypowieści potwierdza także rodzaj nagrody, jaką dwaj pierwsi słudzy otrzymują od pana: niezależnie od tego, ile talentów otrzymali i ile zyskali, nagroda jest taka sama, wyrażona słowami: „Wejdź do radości twego pana!”. Użyte przez ewangelistę słowo „radość” (gr. chará) może oznaczać także ucztę weselną. Wówczas przypowieść byłaby nawiązaniem do poprzedniej przypowieści, a także do przypowieści z rozdziału 22. We wszystkich wspomnianych przypadkach chodzi o ucztę eschatologiczną, będącą figurą ostatecznego królestwa Ojca.
Końcowa sentencja: „Każdemu, kto ma, będzie dodane (…), temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma” występuje kilka razy w Ewangeliach Synoptycznych (por. Mk 4,25; Mt 13,12; Łk 8,18; 19,26). W tekście oryginalnym występuje dwukrotnie strona bierna: „będzie dodane”, „będzie zabrane” – jest to tzw. passivum divinum, wskazujące na to, że tym, który doda, albo zabierze, jest sam Bóg. W tym kontekście, który rozważamy, zasadę tę należy rozumieć w ten sposób: Kiedy człowiek korzysta z darów Bożych, przynosząc owoce, Bóg jeszcze bardziej je pomnaża. Kiedy zaś dary Boże pozostają bezowocne, są odbierane człowiekowi.