“Dzisiejsza Ewangelia rozpoczyna się od stwierdzenia, że »lud oczekiwał z napięciem«. O jakie napięcie tu chodzi? I kogo lud oczekiwał?” – pyta o. Piotr Gryziec na początek komentarza na Niedzielę Chrztu Pańskiego.
Ewangelia na niedzielę Chrztu Pańskiego (Łk 3, 15-16. 21-22)
Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem».
Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił nad Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».
Przede wszystkim w tekście oryginalnym nie ma mowy o żadnym napięciu. Jest samo tylko „oczekiwanie”. Każdemu Żydowi słowo „oczekiwanie” kojarzyło się bardzo jednoznacznie z Mesjaszem, który miał przyjść i „wyzwolić Izraela” (por. Łk 2,35; 24,21). Ów „dodatek” tłumacza może odnosić się bardziej do naszej sytuacji: Mesjasz już przybył i odkupił swój lud, ale przyjdzie po raz drugi, aby sądzić żywych i umarłych. To my – Kościół – żyjemy w sytuacji „napięcia eschatologicznego”, w czasie pomiędzy dwoma przyjściami Pana. Z jednej strony wiemy, że jest On obecny w Kościele, z drugiej oczekujemy Jego przyjścia w chwale.
Jan wyraźnie daje do zrozumienia, że on nie jest oczekiwanym Mesjaszem. Wyjaśnia, że jego chrzest jest jedynie zapowiedzią i przygotowaniem do innego chrztu, którego udzieli im Mesjasz – chrztu „w Duchu Świętym i w ogniu”. Dwumian „Duch Święty i ogień” należy rozumieć nie jakby to były dwie różne rzeczy, lecz jako figurę stylistyczną hendiadys, tzn. że Duch Święty jest ogniem i działa jak ogień. Rzecz jasna nie ogień fizyczny, lecz ogień oczyszczający człowieka wewnętrznie, podobnie jak ogień fizyczny, oczyszcza metal. W Biblii bardzo często ogień jest znakiem Bożej obecności i Bożego działania, a także Jego potęgi.
W kontekście tego, co Jan mówi na temat chrztu w wodzie, zaskakujący może być fakt, że Jezus także przybył nad Jordan, aby zostać ochrzczonym. Przecież Jezus – jako Syn Boży – nie potrzebował chrztu nawrócenia. A jednak wszedł do Jordanu razem z ludem. Św. Łukasz celowo zaznacza, że Jezus wszedł do Jordanu razem z innymi. Ta scena wyraża fakt solidarności Jezusa z grzesznikami, którzy potrzebowali nawrócenia. Chrystus jest obecny pośród nich od samego początku. Faryzeusze nieraz będą Mu zarzucać, że przebywa oraz „je i pije z celnikami i grzesznikami” (por. 5,30; 7,34).
Łukasz zwraca uwagę na pewien szczegół, którego nie zauważają pozostali ewangeliści. Mianowicie zaznacza, że Jezus po tym, jak został ochrzczony, modlił się i wówczas niebo zostało otwarte. Autor Trzeciej Ewangelii bardzo często przedstawia Jezusa modlącego się. Jezus modli się zwłaszcza w kluczowych momentach swojej misji: przed wyborem Dwunastu (6,12), przed wyznaniem Piotra (9,18), w czasie Przemienienia na górze (9,29), a także na krzyżu (23,34.46). W ten sposób Jezus z jednej strony ukazuje swoją bliską relację z Ojcem, z drugiej zaś daje swoim uczniom przykład do naśladowania.
Efektem modlitwy Jezusa są dwa wydarzenia: zstąpienie Ducha Świętego w postaci cielesnej jakby gołębicy oraz głos z nieba. Duch Święty będzie nieustannie towarzyszył Jezusowi podczas Jego ziemskiej działalności. Jeszcze przed jej rozpoczęciem Duch Święty zaprowadził Jezusa na pustynię, gdzie był kuszony przez diabła (por. 4,1). Podczas swojego inauguracyjnego wystąpienia w synagodze w Nazarecie Chrystus powołał się na słowa Izajasza, który pisał o Mesjaszu: „Duch Pański nade Mną, ponieważ Mnie namaścił…” (4,18).
Głos, który wychodzi z nieba, to głos Ojca, który objawia tożsamość Jezusa. Ojciec zaświadcza, że Jezus jest Jego umiłowanym Synem, w którym sobie upodobał. Mamy tutaj niewątpliwie nawiązanie do pierwszych słów Izajaszowej pieśni o Słudze Pańskim, które brzmią: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął…” (Iz 42,1). Wydarzenie chrztu Jezusa staje się w ten sposób momentem objawienia Jego tożsamości. Dowiadujemy się, że Jezus jest nie tylko oczekiwanym Mesjaszem, ale jest umiłowanym Synem Bożym, zgodnie z zapowiedzią anioła Gabriela podczas zwiastowania (por. 1,32.35).