Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:
duchowość | „Wznoszę swe oczy ku górom” (Ps 121.1)

„Wznoszę swe oczy ku górom” (Ps 121.1)

XXIX niedz. zwykła, rok C: Wj 17, 8-13; Ps 121 (120), 1-2. 3-4. 5-6. 7-8; 2 Tm 3, 14–4, 2; Łk 18, 1-8

Są takie procesy w naszym organizmie, na które nie zwracamy uwagi, a które są konieczne do życia. Np. oddychanie albo wydzielanie śliny, dzięki której możliwe jest, między innymi, przełykanie pokarmu.

 

 

Są również takie postawy naszego ducha, które objawiają naszą wiarę, wzrastanie miłości i jedności z Bogiem. One powinny być coraz bardziej świadome, spontaniczne i ciągłe. Taką postawą jest modlitwa. Dzisiaj jednak Jezus nie tylko mówi o modlitwie jako takiej, ale o modlitwie nieustannej, ciągłej, która łączy nas z Bogiem pośród wielu przeciwności i przeciwników (Łk 18,1-8).

Mamy dwa obrazy, właściwie dwie osoby, które mają nam uświadomić powagę modlitwy nieustannej, wyjaśniają jej korzenie i pokazują owoce: Mojżesza i wdowy. W Katechizmie mamy bardzo ważne zdanie na temat modlitwy Mojżesza, dzięki której Jozue odniósł zwycięstwo nad Amalekitami (Wj 17, 8-13).

„Modlitwa Mojżesza jest wzruszającą figurą modlitwy wstawienniczej, która dopełni się w jedynym Pośredniku między Bogiem a ludźmi, Chrystusie Jezusie (1 Tm 2, 5)" (KKK, p. 2574).

Mojżesz woła skutecznie, ale dlatego, że to Bóg pierwszy zawołał Mojżesza. Jest Bogiem żywym i pragnie życia ludzi – jak mówi nieco dalej Katechizm. W Bożym powołaniu Mojżesza zawiera się misja „aby go włączyć w swoje współczucie, w swoje dzieło zbawienia. W tym posłaniu jest jakby Boże błaganie i po długim sporze Mojżesz dostosuje swoją wolę do woli Boga Zbawiciela” (KKK, p. 2575). Wołanie Boga i odpowiedź Mojżesza przez modlitwę jest więc i drogą jego przemiany, coraz czystszym wołaniem o kolejne zwycięstwo i ocalenie ludu wybranego.

 

 

Jezus na krzyżu to Orant dopełniający każdą modlitwę – wołanie wierzącego. Jezus Chrystus modli się, pozwolił sobie przebić i przybić ręce, aby nieustannie wołać o nasze ocalenie, ale i wezwać wszystkich do takiej postawy, dzięki której zostaniemy wyrwani od panowania piekła, od przeciwników zbawienia, których jakby przybywa. Wszystkie modlitwy nasze wspólne w liturgii Kościoła kończymy więc wezwaniem – „przez Chrystusa, Pana Naszego”.

 

 

Pamiętajmy, jesteśmy – tu na ziemi – jak wdowa z przypowieści Jezusa, która w niszczącej ją sytuacji, została wysłuchana, już nie przez jakiegoś niesprawiedliwego sędziego, ale samego Boga. Boga, który włącza nas w swoje współczucie uratowania wszystkich przez krzyż Jezusa Chrystusa.

 

 

Jak nie nosić w sobie wołania: „Boże miej litość dla mnie grzesznika” (Łk 18,13). Nic nie stoi na przeszkodzie, a wręcz jest wezwaniem, abyśmy wołali nie tylko za siebie, ale za innych: „Jezu, miej litość nad nami, grzesznymi”. Takie właśnie słowa podpowiada nam Jezus mówiąc o modlitwie, która przynosi usprawiedliwienie. Mamy wiele miejsc w Biblii, które mogą bardzo pogłębić nasze spojrzenie na modlitwę nieustanną, dostarczając konkretnych słów lub być natchnieniem do nowych i nieustanych westchnień serca (por. Mk 10,47). Św. Paweł nazywa Biblię: „Pisma Święte”. One są wskazane nam dzisiaj jako te, które „mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie” (2 Tym 3,15).

 

 

Wiara i mądrość wdowy, nasza, wybranych, Kościoła, objawia się więc w odrzuceniu zniechęcania w nieustannym wołaniu na modlitwie. Dlatego Jezus, kiedy mówi o końcu czasu i ponownym przyjściu, zadaje pytanie swoim uczniom: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Zniechęcenie w modlitwie nieustannej może przyjść np. ze strony mało widocznych – według nas – owoców naszej modlitwy. Ale to jest pokusa niewiary, którą należy odrzucić. Bóg odpowiada w swojej mądrości zawsze najtrafniej. Jeśli nie zawsze interweniuje natychmiast to dlatego, że daje czas na nawrócenie: „Pan wcale nie zwleka z wypełnieniem obietnicy (że weźmie nas w obronę lub innych ocali). Jest tylko wobec was cierpliwy i nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz pragnie wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9).

 

 

Jest jeszcze i taki tekst natchniony (dla mnie osobiście bardzo wstrząsający), który powinien umacniać wybranych, wołających nieustannie: „Mogłeś wydać bezbożnych sprawiedliwym w bitwie lub naraz wygubić przez bestie okrutne czy też wyrokiem bezlitosnym. Lecz karząc powoli, dawałeś miejsce nawróceniu, chociaż dobrze wiedziałeś, że ich pochodzenie nikczemne, a złość ich jest wrodzona i nie odmieni się ich usposobienie na wieki” (Mdr 12,9-10). Bóg daje czas każdemu do powrotu i zbawienia, nawet temu, który nie chce… a jednak On daje… Jemu zostawiamy sąd. My mamy być Jego wołaniem w Jezusie, w każdym czasie „wznosić swe oczy ku górom” (Ps 121,1).

podziel się:
Andrzej Prugar OFMConv