Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:
franciszkanizm | Niebezpieczeństwo złych myśli. Św. Franciszek czyta w duszy

Niebezpieczeństwo złych myśli. Św. Franciszek czyta w duszy

Kiedyś błogosławiony Franciszek podróżował z pewnym uduchowionym bratem z Asyżu, który pochodził z wielkiego i wpływowego rodu. Błogosławiony Franciszek, ponieważ był człowiekiem słabym i chorym, jechał na osiołku. Ów brat, zmęczony drogą (J 4,6), zaczął myśleć, [w duchu] mówiąc sam do siebie (por. Łk 7,39): „Jego rodzice nie mogli się równać z moimi, a oto teraz on jedzie, a ja idę z tyłu za nim zmęczony, poganiając zwierzę”. A gdy on to pomyślał (por. Mt 1,20), natychmiast błogosławiony Franciszek zsiadł z osła, mówiąc do niego: „Bracie, nie jest rzeczą słuszną ani właściwą, abym ja jechał, a ty szedł pieszo, ponieważ w świecie byłeś wyżej urodzony i zamożniejszy ode mnie”. Brat zdumiał się i zawstydził, i ze łzami upadł do nóg jego (Est 8,3), i wyznał swoje myśli, a następnie uznał swoją winę; i podziwiał bardzo jego świętość, że natychmiast poznał jego myśli. Co więcej, kiedy bracia w Asyżu prosili pana papieża Grzegorza i kardynałów, aby kanonizowali błogosławionego Franciszka, poświadczył to w obecności pana papieża i kardynałów (ZA 72).

Przytoczony tutaj opis ducha prorockiego u św. Franciszka nie jest jedynym we franciszkańskich źródłach hagiograficznych, ale niewątpliwie jest nadzwyczaj bogaty w informacje. Ponadto posiada dwa synonimiczne świadectwa w Memoriale Tomasza z Celano (Mem 31) i w Życiorysie większym autorstwa św. Bonawentury (1B 11,8), ale – jak to bywa – istnieją pewne różnice w relacji tego wydarzenia. Pierwsze oczywiste pytanie odnosi się do tożsamości uduchowionego brata. Dwa wyżej wymienione teksty paralelne podają jego imię – Leonard z Asyżu. Inne dokumenty informują, iż był towarzyszem Świętego, chociaż nie należał do chronologicznie pierwszej grupy braci. Samo opowiadanie natomiast ujawnia jego szlachetne urodzenie i zamożność.

Choć wydaje się, że osąd wewnętrzny jest ukryty przed innymi, nie jest on takim przed obliczem Boga.

To wszystko stało się istotne w chwili zmęczenia i bardzo ludzkiej reakcji. Mimochodem autor Zbioru ukazał jak trudno było w średniowieczu pozbyć się uzależnień związanych z pochodzeniem i z mocno zhierarchizowanym podziałem społecznym. W tamtym czasie propozycja św. Franciszka, by być mniejszym, ostatnim, ubogim z wyboru, żyjącym na marginesie akceptacji szlachty, mieszczan i pewnej części kleru, było rewolucją postrzeganą jako niebezpieczeństwo dla porządku społecznego. Myśli brata Leonarda są tego dowodem. Ciekawym jest, że w utworach Tomasza z Celano i św. Bonawentury w przemyślenia brata jest wpleciony cytat z Horacego: „Nie byli kolegami w zabawie rodzice jego i moi…”. Polski przekład Życiorysu większego oddala się od łacińskiego oryginału, pozostawiając Horacego na rzecz nierówności urodzenia: „Przecież jego i moi rodzice nie należeli do tego samego stanu”. Daje to świadectwo opracowania redakcyjnego wiadomości, która w Zbiorze może mieć najstarszą znaną wersję tej sceny. Kolejnym pytaniem jest, kiedy miał miejsce ten epizod? W opisie św. Bonawentury pojawia się informacja: „W tym czasie, kiedy wracał zza morza jako towarzysza miał brata Leonarda z Asyżu”. Pozwala to na przybliżone określenie na czas po 1220 roku. Ostatnią swoistością naszego tekstu jest przywołanie procesu kanonizacyjnego Asyżanina, którego dokumentów dzisiaj nie posiadamy, w odróżnieniu od św. Klary, której zeznania procesowe są częścią źródeł klariańskich. Wszystkie te dane, które mogą umknąć, posiadają drugorzędne znaczenie wobec przesłania duchowego. Choć wydaje się, że osąd wewnętrzny jest ukryty przed innymi, nie jest on takim przed obliczem Boga.

podziel się:
Emil Kumka OFMConv