
Ja, Klara, służebnica Chrystusa, roślinka świętego ojca naszego Franciszka, siostra i matka wasza oraz innych sióstr ubogich… (BłKl 6)
Zdarza się nieraz, że ktoś szczególnie lubi jakąś formę swojego imienia: zdrobnienie lub inne określenie, z którym dobrze się czuje lub które najwłaściwiej według tej osoby definiuje jakąś jej relację. Wiąże się to z jakimś wydarzeniem albo skojarzeniem, które w taki lub inny sposób miało wpływ na tożsamość osoby.
Czy ty masz ulubioną formę swojego imienia lub ulubiony sposób nazywania się przez siebie samego/samą lub innych? Skąd to się wzięło i co to dla ciebie znaczy?
Klara z Asyżu też miała swojego „faworyta”.
Choć nie zostawiła po sobie wielu pism, jednak jak na kobietę średniowiecza i tak mamy jej sporą spuściznę. Asyżanka kilkakrotnie w swoich pismach nazywa samą siebie „roślinką”. Jest w tym określeniu coś, co wiele nam powie nie tylko o niej samej, ale i o jej spojrzeniu na samą siebie.
Klara pisze dosłownie plantula – co zdrobniale oznacza „sadzonkę”, „roślinkę”, „latorośl” i zawsze odnosi się przy tym do „ojca Franciszka”. Stawiając siebie u jego boku, tak właśnie definiuje sama siebie, jego zaś nazywa „krzewicielem” – łac. plantator, co tłumaczy się jako „sadzący rośliny”, „ogrodnik”, „sadownik”.
Zanim spojrzymy na relację tych dwojga świętych, zatrzymajmy się chwilę nad życiem roślin. Obraz zaczerpnięty z działu botanicznego zdaje się być odpowiedni do opisania życia Klary, ale też… życia każdego chrześcijanina.
Roślina sama siebie nie zasadzi, swój początek „bierze” spoza siebie. Swój byt zawdzięcza innemu ziołu/kwiatu, który wydał nasiona. Nasionko zaś już zawiera w sobie zarodek nowej rośliny, a gdy znajdzie się w odpowiednich warunkach (wilgoć, temperatura, tlen), może nastąpić kiełkowanie i rozwój.
Życie duchowe (rozumiane jako przygoda życia z Bogiem) podobnie jak życie rośliny zaczyna się od ziarna – od powołania. Wrzucone w glebę ziarno jest maleńkie i bezbronne, ale ma w sobie potencjał, który czeka na ujawnienie. Kryje w sobie coś tajemniczego, czego na początku nie można do końca przewidzieć: bo jakże wielka jest różnica w wyglądzie między ziarnem a dojrzałą rośliną!
Dla Klary tym ziarnem było spotkanie ze św. Franciszkiem i pociągnięcie jego przykładem. Nie wiedząc, co ją czeka, zawierzyła swoim pragnieniom; zaryzykowała, zostawiając wszystko, by zapuścić korzenie w glebie ubóstwa i modlitwy.
Czym jest twoje ziarno? Jakie powołanie Bóg zasiał w twoim sercu? Jakie głębokie pragnienia w sobie nosisz?
Warto wspomnieć w tym miejscu o matce św. Klary. Źródła podkreślają jej miłość do Boga i prawdziwie chrześcijańską postawę, dzięki którym zapewniła swoim córkom (wiemy z pewnością o trzech; Klara była pierwszą) odpowiednie środowisko do rozwoju duchowego. Matka nosiła znamienne imię Ortolana, co znaczy… ogrodniczka.

Jej matka, imieniem Ortolana, jako ta, która w ogrodzie Kościoła miała porodzić bardzo płodną roślinkę, obfitowała w dobre i liczne owoce uczynków. (LgKl 3)
W środowisku rodzinnym, w którym Ogrodniczka pilnie dbała o swe latorośle, można z pewnością spodziewać się licznych i pięknych duchowych owoców. I kto wie, czy to właśnie nie w domu, w tym rodzinnym „ogrodzie”, małą Klarę już nazywano „roślinką”?
Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś wrzucił ziarno w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, ziarno kiełkuje i rośnie, a on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. (Mk 4, 26nn)
W przypowieści o ziarnie (Mk 4, 26-29), a także o rozrzutnym Siewcy (Mt 13,1-9), Jezus podkreśla znaczenie gleby. Plon jest w znacznej mierze zależny od jej jakości. Jeśli ziarno ma dobre środowisko do obumarcia i wzrostu, ma większe szanse osiągnięcia pełnego rozkwitu. Potrzebna jest odpowiednia głębokość ziemi, nawodnienie i nasłonecznienie, a także ochrona przed potencjalnymi szkodnikami.
Klara znalazła dla siebie najbardziej odpowiednie duchowe środowisko: klauzurę klasztoru św. Damiana. To tutaj wzrosła jej wiara i miłość do Chrystusa, tutaj znalazła światło i nawodnienie Słowa Bożego. Mogła rozkwitać w pełni.
Ona to zaprawdę zasadziła na polu wiary winnicę ubóstwa, z której zbiera się dorodne owoce zbawienia. Ona to na roli Kościoła zasadziła ogród pokory, gdzie mimo niedostatku rzeczy doczesnych znajduje się mnóstwo cnót. (BK 34)
Ubogi i skromny klasztor, trwanie na modlitwie oraz klimat siostrzanej miłości stały się jej „poletkiem” życiowym, „jej” ukochaną przestrzenią, w której mogła pielęgnować i rozwijać potencjał świętości. Uprzywilejowanym „terenem” wzrostu duchowego jest modlitwa i kontemplacja. Klara z nich właśnie uczyniła fundament swego życia, stąd brała siły do codziennych zmagań; u stóp Pana, wsłuchana w Jego słowa jak Maria z Betanii i zapatrzona w Chrystusowy Krzyż osiągnęła duchową dojrzałość, która nie mogła już pozostawać w ukryciu, ale promieniowała – przede wszystkim na współsiostry, dalej na braci w Zakonie, okoliczną ludność i w końcu – jak pisze biograf – w ten sposób z woli Boga jej woniejąca sława w najodleglejszych miejscach zajaśniała, skropiła królestwa, jej jaśniejące życie wysłało promienie na okrąg świata (LgKlW 349-351).
Klara ukochała Jezusowy Krzyż. Nazwała go zwierciadłem, w którym jaśnieje niewymowna miłość Boga. Krzyż jak drzewo wrosło w jej duszę do tego stopnia, że na jej prośbę do Pana jego znak stał się powodem licznych uzdrowień chorujących sióstr:
W piersiach tej dziewicy zaszczepiło się drzewo krzyża, które wewnątrz swoimi owocami karmiło jej duszę, a na zewnątrz swoimi liśćmi służyło jako lekarstwo. (LgKl 35)
W jakim środowisku czujesz, że rozkwitasz? Co jest dla ciebie życiodajne? Co zaś sprawia, że „więdniesz” w swoim człowieczeństwie i „usychasz” duchowo?
Roślina potrzebuje pielęgnacji. Pozostawiona sama sobie, nawet w najlepszych warunkach, zmarnieje lub zdziczeje. Kiedy zaś objęta jest odpowiednią troską, właściwą pielęgnacją, możemy spodziewać się najpiękniejszego. Nieraz potrzebuje odpowiednich dla niej „zabiegów”, takich jak choćby przycinanie, i wiemy, że ten pozornie krzywdzący „zabieg” może być szczególnie potrzebny i owocny.
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała owoc obfitszy. (J 15, 1-2)
Duchowe „oczyszczanie”, „przycinanie” (nie zaś: „odcinanie”) jest symbolem ascezy; odrzuceniem tego, co zbędne, wyrzeczeniem się tego wszystkiego, co nie prowadzi do wyższych celów, ale rozprasza oraz kradnie wewnętrzną energię, którą można uważniej skierować na to, co służy owocowaniu.
Ten proces jest równie ważny jak troska o samo środowisko. Jest też sprawą bardziej dynamiczną, ponieważ o ile środowisko znajdujemy na stałe, tak w kwestii pielęgnacji zawsze znajdzie się coś, co można zrobić. To bardzo obiecująca prawda. A jeśli oprócz tego nasz ogrodnik naprawdę zna się na rzeczy i wie, jak swoją roślinkę pielęgnować, proces wzrostu będzie postępował.
W Bożym zamyśle takim właśnie ogrodnikiem dla duszy Klary był Franciszek. Chrystus wezwał ich oboje na tę samą drogę ewangelicznego naśladowania Go, tchnął w nich te same pragnienia i zachwyt nad Jego miłością wyrażoną najpełniej w pokorze i ubóstwie. Rozumieli się. Wytworzyła się pomiędzy nimi szczególna więź, duchowe pokrewieństwo, które Klara zawsze postrzegała jako relację ojca i córki. Troskliwa opieka, wskazywanie kierunku, przykład życia – to wszystko zasilało duchowy wzrost Klary. Nie mogła nie pielęgnować w sobie przez całe życie uczucia wdzięczności, jakie miała wobec Boga za dar takiego ojca i przewodnika oraz także wobec samego Franciszka za jego czystą miłość do niej i sióstr.
Pan dał nam świętego naszego ojca Franciszka jako założyciela, krzewiciela i pomocnika w służbie Chrystusowi i w tym, co przyrzekłyśmy Bogu i samemu naszemu Ojcu, który za swego życia słowem i czynem otaczał nas, swoją roślinkę, troskliwą opieką. (TestKl 48)
Kto w twoim życiu pomógł/pomaga ci wzrastać duchowo? Kto troszczy się o okruchy wiary, nadziei i miłości w twoim sercu? Czyje słowa i czyny mają na ciebie dobroczynny wpływ?
W końcu przychodzi czas na owce. Ale po czasie. Bóg jest miłośnikiem procesu. Nie oczekuje od nikogo owoców natychmiastowych, lubi patrzeć, jak się rozwijamy. I tak jak każda roślina i drzewo wydają owoce według swego gatunku (Rdz 1,11), tak każdy z nas jest powołany wydać właściwe sobie owoce. A jeśli owoce, to też nasiona, aby – daj Boże – ziemia wciąż rozrastała się.
Nie zawsze dane nam będzie patrzeć na owoce swoich trudów. Ale naszym zadaniem jest troska o naszą „roślinkę” i zaufanie, że przyjdzie czas na zbiory.
Czy nie chcielibyśmy pod naszym adresem usłyszeć tak pięknej pochwały, na jaką zasłużyło owocne dziewicze życie św. Klary?
Jako czysta dziewica oddała się w upragnione posiadanie przez dziewiczego Oblubieńca, a z łoża jej nietykalnego dziewictwa wyszło czyste i płodne potomstwo na podziw wszystkich, które pod tchnieniem jej świętego postępowania i miłości zbawiennej rozszerzyło się prawie na wszystkie części świata jako niebiańska roślina obficie owocująca dla Boga. (ProcKl, wstęp)
Święta Klara z Asyżu z upodobaniem pisała o sobie plantula. Jest w tym coś tak tkliwego, że nie można nie zauważyć, z jak wielkim szacunkiem pielęgnowała Boże życie, złożone niczym nasienie w jej duszy. Z czułością odnosiła się do samej siebie. Z zachwytem oczami Boga patrzyła na siebie, wiedząc, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.
Gdy dziś nachylam ucha w stronę Klary i pytam, co chciałaby mi powiedzieć, zdaje mi się, że słyszę Jej cichy i pełen nadziei szept: KWITNIJ! Owocuj… dla NIEGO!